piątek, 6 marca 2015

Rozdział 14 ~Zake

Szybko oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałem na zapłakaną Clary, oraz na wkurzoną Sue.
-O co coli ochanie - powiedziałem, byłem zalany w trzy dupy i to było słychać na kilometr.
- Hahahhahaha - zaczęła się śmiać Sue a zaraz do niej dołączyła Clary.
- Okej, to ja już sobie pójdę - powiedział Thomas.
- Ej ej, musisz mi to wytłumaczyć - powiedziała zdenerwowana blond włosa do uciekiniera.
- Co tu tłumaczyć? Przecież wszystko było dobrze widoczne. - odpowiedział.
- To czemu się całowaliście? - zapytała Sue.
Z kim ja się całowałem, nic nie pamiętam. Jestem tak pijany, że nie kojarzę co wydarzyło się dosłownie kilka minut temu. 
- Ja się z kimś całowałem? - zapytałem ze zdziwieniem.
- Tak, z Thomasem. To wydarzyło się przed chwilą. Jak możesz tego nie pamiętać? - odpowiedziała moja dziewczyna. 
- Chciałem po prostu kogoś pocałować - wtrącił się do rozmowy Thomie.
- A ja?? Czemu nie chciałeś całować się ze mną?? - zapytała Sue.
 Ona najwyraźniej  też nie była w pełni świadoma, chociaż kto wie co jej przyjdzie do tej rudej łepetyny. Nikt jej nie rozszyfruje. Clary również zdziwiła się na słowa dziewczyny, bo jej wyraz twarzy był bezcenny tak jak mój. 
- To wiecie co, ja pójdę odprowadzić Zakea do jego łóżka, a wy możecie się tu migdalić. Tylko nie pojedzcie się nawzajem - zaproponowała niebieskooka.
 Kiedy podeszła do mnie aby pomóc mi wstać z podłogi, nawet nie opierałem się, bo wiedziałem, że sam rady sobie nie dam. Chociaż nie wiem w jaki sposób siedzę na podłodze. Ty już nic nie pamiętasz- podpowiadała moja świadomość. Kiedy szliśmy do pokoju, w którym znajduje się moje mięciutkie łóżko, chciałem porozmawiać z Clary. Ale kiedy starałem się coś powiedzieć, to z moich ust zamiast słów wydobywały się niezidentyfikowane dźwięki. 
- Porozmawiamy jutro, kochanie. Teraz nie jesteś nawet w stanie nic powiedzieć - poinformowała mnie dziewczyna, najwidoczniej zauważyła moje próby wydobycia z siebie słów.
Przytaknąłem lekko głową i dalej szliśmy w ciszy. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia nikogo tu nie było. Pewnie wszyscy bawią się w najlepsze, albo śpią gdzieś po kątach. Wydaje mi się, że ta druga opcja jest bardziej prawdopodobna. Clary posadziła mnie na moim łóżku a potem zdjęła ze mnie koszulkę i spodnie. Przykryła mnie kołdra a potem dała buziaka w czoło i wyszła z pomieszczenia. Nie mogłem usnąć i cały czas przewracałem się na łóżku. Co chwila słyszałem jak wchodzili ludzie, albo grzecznie kładli się do swoich łóżek, albo przy okazji kładzenia się demolowali wszystko dookoła siebie. Na szczęście po kilkunastu minutach, prawie wszyscy wrócili z imprezy i można było spokojnie usnąć. Nie minęło nawet pięć minut od uspokojenia  się sytuacji a ja już byłem w krainie Morfeusza...


Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba pomimo tego, że jest bardzo krótki. Przepraszam was za to ale niestety wena w tym tygodniu mi nie dopisuje, więc musiałam wycisnąć z niej ostanie końcówki.



~~~~~~~~~~~Następny rozdział 3 komy~~~~~~~

3 komentarze: