środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 5, ~Thomas

Po ceremonii wybiegam razem z resztą Nieustraszonych i Zake'iem z budynku. Bardzo mnie zdziwiło to, że nie został Prawym. Przecież on cały czas mówi prawdę... Chyba, że to kłamstwa... Albo Zake jest Niezgodnym... Nie... Nie będę o tym teraz myśleć. Pobiegliśmy do torów. Obok nas przeszła grupa Erudytów. Zwolniłem, by wyszukać ją w tłumie. Po chwili ją znalazłem, małą wredotkę, która była tak blisko stania się jedną z nas... Jej długie, rude włosy rozwiewał wiatr, a wianek przekrzywił się na głowie. Spojrzała tylko smutno na nasz tłum, ale po chwili odwróciła wzrok. W jej trawiastych oczach widać było smutek nawet z tak daleka.  Przestałem się na nią gabić jak idiota, i pobiegłem dogonić Zake'a.
- Hej stary. - zagadałem.
- Hej. - mruknął zamyślony. Najwyraźniej myślał o swoim wyborze i nie był skory do rozmów.
W końcu dobiegamy do torów. Chwilę potem nadjechał pociąg. Punktualnie jak zawsze. Zacząłem biec i szybko chwyciłem poręcz przy dziurze. Już po chwili siedziałem w naszym rogu. Jednak bez Nicolet było tu jakoś pusto. Zacząłem myśleć o wredocce. Jak by to było, gdyby była jednym z nas? Gdyby była Wilkiem... Pociąg dojeżdżał już do naszej siedziby. Wstałem. Dopiero teraz zauważyłem, że Zake'a nie ma obok mnie. Ruszyłem do dziury. Już miałem normalnie wyskoczyć, gdy okazało się, że nie jesteśmy tam gdzie zawsze. Jesteśmy nad jakimiś budynkami, pod nami biegną jakieś tory. To tam powinniśmy być....
- Uwaga Nowicjusze! - powiedział ktoś za moimi plecami. Odwróciłem się. Za mną stał przywódca Nieustraszonych, Peter. - Jestem Peter, przywódca Nieustraszonych. Waszym pierwszym zadaniem, będzie skocznie z tego pociągu, na dach tamtego budynku. - pokazał jeden z dalszych budynków.
- A co jak nie wyskoczymy? - zapytał ktoś z tłumu.
- Cóż... wtedy zostaniecie bezfrakcyjnymi. - odparł spokojnie Peter. Tłum zamilkł, jednak mną to nie ruszyło. Po 50 każdy Nieustraszony zostaje bezfrakcyjnym, bo jest nie zdolny do władania bronią. - Cóż... zblizamy się. Lepiej podejmijcie decyzje.
Nie musiałem długo myśleć. Stanąłem w drzwiach i czekałem. Gdy pociąg podjechał pod wyznaczony budynek, wziąłem rozbieg i skoczyłem. Upadłem na obie nogi i zacząłem biec. Po chwili się zatrzymałem i odwróciłem. W pociągu została jedna osoba - jakiś prawy. Reszta grupy chwiała się lub masowała obolałe nogi. Wtedy wypatrzyłem Zake'a. Próbował pomóc jakiejś prawej, która niedoskoczyła. Obiema rękami trzymała się progu dach. Zake próbował ją wciągnąc. Podbiegłem do niego.
- Dobrze że jesteś stary. - mruknął. Wciągneliśmy ją, ja za lewą, on za prawą rękę.
- Dziękuje chłopcy... - mruknęła. Chyba była w szoku. Spojrzałem na dół. Na ziemi leżało ciało jakiegoś Mądrali. Moje myśli poleciały do Wredotki. Ona jest teraz jedną z nich.
- Nowicjusze! - zawołał Peter. Zaczynam go powoli mieć dość. Przez niego umarł niewinny człowiek. Jedyne co było jego winą to nie odpowiedni wybór... - waszym kolejnym zadaniem jest kolekny skok. Będziecie musieli skoczyć do tej dziury. - Peter wskazał na dziurę w dachu. Znajdowała się ona na drugim końcu dachu. Dopiero teraz ją zauważyłem. Nie mam lęku wysokości. Mało który Wilk go ma.
- Rozumiem, że jak nie skoczymy, zostajemy bezfrakcyjnymi? - zapytał ten sam głos, co w pociągu.
- Oczywiście. - Peter uśmiechnął się diabolicznie. - Kto pierwszy? - zapytał. Przez dłuższą chwilę nikt się nie odzywał.
- Ja. - powiesziałem. Wszyscy spojemrzeli na mnie, a ja wyszedłem z tłumu. Podeszłem do Petera. - Ja. - powiedziałem przes zaciśnięte zęby.
- No to już, lecisz. - odparł drwiąco. Ależ ja chce mu przywalić... Podszedłem do dziury. Nie wiem  czy tłum szedł za mną. Wtedy... po prostu rzuciłem się do dziury. Spadając myślałem o welu rzeczach. Jedną z nich była świadomość, że nie mogę umrzeć. Na dole pewnie jest jakaś siatka lub woda. Gdyby dali mi umrzeć, nie byłoby w ogóle nowych Nieustraszonych. Obracam się by jak coś, upaść na plecy, a nie na ręce i twarz. Po chwili czuje coś wpijającego się w moje plecy. Odbijam się jakiś metr w górę. Rozglądam się. Miałem racje, spadłem na jakąś siatkę. Wokoło rozległy się oklaski. W końcu widzę, tłum Nieustraszonych. Próbuje przejść w ich stronę. Jestem świadom, że w każdej chwili ktoś może na mnie spaść i mnie zabić.
Schodzę z siatki.
- Witaj Nowicjuszu. Jak się nazywasz? Możesz zmienić swoje stare imię. - powiedziała jakaś Nieustraszona, gdy tylko stanąłem na ziemi.
- Jestem Thomas. - odparłem. Nie chciałem zmieniać imienia. Stanąłem z boku i czekałem. Po chwili, skoczył Zake, za nim ta Prawa. Gdy juź wszyscy skoczyli, skoczył Peter. Potem zaprowadził nas do osobnych sali. Nowicjusze narodzeni jako Wilki, dostali jedną sale, a transfery drugą. Jakąś godzinę potem, zwołali nas wszystkic do jakiejś sali. Transferzy byli już ubrani na czarno, więc nie sposób było rozróżnić, kto z jakiej frakcji pochodzi. Po chwili weszła ona. Mała wredotka. Była ubrana po Erudycku, więc ledwo ją poznałem. Po pierwsze, była wyższa, miała jakieś niebieskie obcasiki. Miała też jakąś niebieską koszulę i białe spodnie. Do tego jakaś marynarka czy coś takiego. Włosy miała związane w warkocz. I... po co jej okulary? A no tak, każdy mądrala je nosi... To po prostu do niej nie pasowało...
- Nowicjusze, ta oto Erudytka zostaje od dziś jedną z was. Przez niefortunny wypadek wybrała nie tę frakcję którą chciała. - powiedział Peter.
Wstrzymałem oddech. Wredotka będzie jedną z nas... Nie mogę w to uwierzyć. Wtedy spojrzała mi w oczy. Ja spojrzałem w jej. Po chwili uśmiechnąłem się jak wariat. Mam nadzieje, że uda mi się ją ostro wnerwić...
Wtedy ona też się uśmiechnęła mściwie.
- Mogę jeszcze dzisiaj.
Uśmiech znika mi z twarzy. O co jej chodziło?
- Super, kto chce jeszcze raz skoczyć? - spytał Peter. Wtedy zrozumiałem, ona chciała skoczyć do siatki. Podniosłem rękę. Oprócz mnie podniósł ją Zake i kilku moich znajomych. - no to idziemy.
Peter przeprowadził nas plątaniną korytarzy. Wyszliśmy na dachu budynku, na który skakaliśmy. Podeszliśmy do dziury.
- Skacz dziewczyno! - krzyknął Peter, gdy tylko podeszliśmy do dziury. Wredotka skoczyła. - Cóż, ustawcie się grzecznie w kolejkę i skaczcie.
Stanąłem pierwszy, za mną Zake i reszta Wilków. Gdy Peter dał mi znak, skoczyłem. Gdy upadłem na siatkę usłyszałem coś z jej ust.
- ...Sue. - powiedziała. - Jestem Sue.
- Witaj wśród Wilków Sue.

wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 4, ~Susanne

Idę za ludźmi w niebieskich strojach. Gdyby popatrzeć z góry można by stwierdzić iż jest to fala która przemieszcza się po mieście. Słyszę nagle krzyki, a obok nas zaraz potem jak huragan  przebiegają Nieustraszeni. Łzy zaczynają zbierać mi się w oczach, więc szybko je wycieram żółtym rękawem koszuli. Mogłam być jedną z nich... mogłam, ale nie jestem. Idziemy dalej, a a patrzę jak Wilki wskakują do pociągu. Moje oczy śledzą srebrną machinę do czasu, aż nie zniknie za horyzontem. Gdy jesteśmy już przy wielkim szklanym budynku czuję czyjąś dłoni na ramieniu. Odskakuje i odwracam się. Trzymam nadgarstek Edith, tej kobiety, która przeprowadzała mój test.
- Lauren - mówi Edith, a czarnowłosa Erudytka odwraca się - porwę na chwilę Susanne dobrze?
Jej ton głosu jest tak przekonujący, że Lauren od razu się zgadza. Idziemy przez jeden z budynków mieszkalnych. Podłogi są granatowe, a ściany białe. Co jakiś czas widać drzwi z numerkami. Jest tu ponuro i to bardzo, mój strój gryzie się ze wszystkim dookoła. Edith wkłada klucz w zamek białych drzwi z numerem 254. Wchodzimy do środka. Erudytka zamyka za sobą drzwi na klucz i odwraca się do mnie. Filtruje mnie swoimi przenikliwymi brązowymi oczami zza szkieł okularów.
- Jak mogłaś wybrać Erudycje?! - naskakuje na mnie - To najbardziej niebezpieczna frakcja dla Niezgodnych! Rozum postradałaś?!
- To było niechcący! - odparowuje - chciałam być Nieustraszoną.
Kobieta zamyśla się. Patrzy po pokoju wyraźnie skupiona.
- Przebierz się - mówi wskazując głową na szafę - wybierz coś sobie.
Podchodzę do brązowe szafy gdy Edith jak burza biega po mieszkaniu. Podchodzę do szafy i otwieram brązowe drzwiczki. Zalewa mnie fala niebieskich ubrań.  Są chyba w każdym odcieniu tego koloru! Wybieram błękitną luźną koszulę bez rękawów i granatowy żakiet. Z jednej sterty spodni wyciągam białe rurki. Przebieram się szybko, Edith rzuca mi skórzaną torbę. Otwieram ją, a w środku są granatowe szpilki z obcasem mniej więcej 10 centymetrowym. Zakładam je na bose stropy. Erudytka robi mi makijaż w ich stylu. Splata włosy w schludny rudy warkocz, krótsze kosmyki spina mi srebrną spinką.Na nos wkłada mi duże sztuczne okulary z czarnymi oprawkami. Gdy ona coś jeszcze robi ja staję przed dużym lustrem. W gładkiej tafli lustra widzę dziewczynę. To nie jestem ja. Dziewczyna którą widzę ma rude włosy związane po Erudycku. Mocny makijaż nadaje jej zielonym oczom charakteru. Obracam się. Nigdy nie chodzę w rurkach i szpilkach i w ogóle w takich ciuchach. Okazuje się, że to wszystko czyni mnie poważniejszą, ale i atrakcyjniejszą... Nie wiem czy się z tego cieszyć czy wręcz przeciwnie. Wkładam do skórzanej torby wianek, dotykam srebrnego naszyjnika, tego małego drzewka... Odsuwam rękę. Nie, nie zdejmę tego wisiorka.  Edith mówi żebym poszła za nią, więc i tak robię. Przerzucam długi pasek skórzanej torby przez ramię i wychodzę z mieszkania. Idziemy przez labirynt korytarzy, Edith nie zwraca nawet uwagi na przechodzących Erudytów. Na szpilkach jest mi trochę trudno  dotrzymać jej kroku ale się nie poddaje. Wchodzimy do ogromnej biblioteki. Nigdy w życiu nie widziałam tylu książek w jednym miejscu. Półki są tak wysokie, że aż musieli dobudować drewniane platformy by dosięgać do książek. To jest niesamowite! Kocham  czytać. Z rozmyślań wyrywa mnie głos Erudytki.
- Susanne spotkajmy się tu za 20 minut okay? - to było pytanie retoryczne, Edith po chwili już znika mi z oczu.
Szperam w książkach, gdy przeglądam jakąś z zadaniami matematycznymi bóg wie na jakim wysokim poziomie kątem oka dostrzegam książkę na której grzbiecie dostrzegam napis "Serum". Odkładam książkę i idę w tamtej kierunku. Na szczęście jestem na szpilkach więc akurat  dosięgam do tej oto półki. Zdejmuje książkę i zaczynam ją przeglądać... jest bardzo ciekawa. Szukam więcej książek tego typu, ale żadnych nie znajduje. Podchodzę do jakiejś kobiety.
- Przepraszam gdzie mogę znaleźć książki tego typu? - pytam spokojnie tonem typowym dla Erudytki
- Pójdziesz prosto i w lewo i na pewno trafisz - uśmiecha się do mnie życzliwie i już wiem skąd ją znam
- Karina Wilow - mówię - młodsza siostra Sonaty Wilow.
- Tak właśnie - uśmiecha się do mnie - a teraz zmykaj.
Odchodzę. Widzę półki o których mówiłam mi Karina. Wkładam do torby kilka książek. Zawzięta próbuje zdjąć grubą książkę. Gdy mi się udaje, otrzepuje brązową okładkę z kurzu. Widać na niej wytarty napis "HISTORIA SERUM SYMULACJI ORAZ FRAKCJI".  Prawię biegnę na miejsce spotkania.Widzę Edith której nerwowo podryguje noga, w rękach trzyma jakieś papiery. Gdy podchodzę, ona od razu  rusza przez labirynt. Idę za nią. Po 20 minutach dochodzimy do ogromnych drzwi. Widzę na nich złotą tabliczkę z wygrawerowanym napisem "Lider Erudytów". U serdecznych także jest taki pokój. Wchodzimy do środka. Za biurkiem siedzi kobieta o długich brązowych włosach.
- Zoe to jest Susanne.. ona... ona chciała zmienić frakcję - na te słowa przywódczyni Erudytów podnosi głowę i mierzy mnie wzrokiem
- A dlaczego mogę wiedzieć?
- Bo stał się nieszczęśliwy wypadek i panienka Fox wybrała złą frakcję
- Edith najpierw porozmawiam z dziewczyną. Mogła byś zostawić nas same? - to nie byłą prośba.
Edith wychodzi z pomieszczenia. Stoję cały czas w tym samym miejscu. Zoe siada na roku biurka i splata palce.
- Mam dla ciebie propozycję - zaczyna - kilka razy zdążyła się taka sytuacja jak u ciebie... pozwolę ci zmienić frakcję ale..- "ale" to bardzo złe słowo - musisz coś dla mnie zrobić.
- Słucham?  - mówię lekko arogancko.
- Nieustraszeni coś knują. Niestety odwrócili się od Erudytów, więc wiemy co się tam dzieje tylko kamerą. Zmienił się także nowicjat - bierze oddech i mówi dalej - Potrzebny mi jest szpieg. - co? Szpiegus? - I to jest moja oferta. Zostaniesz moim szpiegiem w zamian za to, że zostaniesz Nieustraszoną.
Patrzę na Zoe. Nie mam teraz odwrotu. Muszę zostać Wilkiem... ale właściwie czemu tak bardzo tego pragnę?
- Dobrze, ale jak mam się z panią kontaktować?
Kobieta wyjmuje szklane urządzenie z torby i dotyka go palcem. Na ekranie pokazują się obrazy.
- To jest tablet... będziesz mi wysyłać raporty, a od czasu do czasu zostaniesz tu zaproszona.
- Dobrze... kiedy jadę?
- Natychmiast. - gdy dotykam klamki Erudytka się jeszcze odzywa - Wiem, że jesteś Niezgodna. Dlatego to ty dostaniesz tę misję.
Wychodzę, wiem co chciała dopowiedzieć, a jeśli tego nie zrobisz zostaniesz stracona. Idę za Edith do samochodu. Siedzi w nim dorosły Nieustraszony. Jedziemy, patrzę przez okno na mające nas krajobrazy. Ocieram łzę, która spływa mi po policzku ze szczęścia. Dojeżdżamy.
Na śliskiej podłodze kwatery Nieustraszonych trudno się chodzi w szpilkach, ale nie mam zamiaru chodzić boso. Wchodzimy do pokoju przeznaczonego dla liderów. Edith zaczyna rozmawiać z jednym z nich. Ja staję przy lustrze i poprawiam wszystkie niedociągnięcia w moim stroju... po co ja się tak stroje? Chyba nie dla tego księcia... nie to by było nienormalne, ja go nie znam!
- Susanne podejdź tu - mówi lider - musisz skoczyć z dachu by zostać nowicjuszką. Oraz przelać krew na te węgle - podsuwa do mnie misę.
Podnoszę nóż i nacinam skórę. "Teraz nie ma odwrotu" myślę. Kropla mojej krwi syczy na węglach. Jestem Nieustraszoną.
Idziemy do sali gdzie opiekun nowicjuszy wyjaśnia nowe zasady nowicjatu. Edith zatrzymuje mnie chwilę przed wejściem.
- Bądź dzielna - uśmiecha się - odwiedzaj mnie kiedy chcesz.
Wchodzimy do środka. Wszystkie oczy patrzą na nas. Edith znów gada z Nieustraszonym.
- A kiedy skoczy? - pyta wilk
Czuje na sobie czyjś wzrok. Błądzę oczyma po nowicjuszach. Widzę chłopaka o niebieskich włosach zza kołnierza kurtki widzę kawałek tatuażu. Stoi do mnie tyłem. Przesuwam wzrok w prawo... i wtedy spotykam jego oczy. Księciunio we własne osobie patrzy się na mnie z niedowierzaniem. Patrząc mu w oczy mówię.
- Mogę skoczyć jeszcze dziś - na mojej twarzy pojawia się złośliwy uśmieszek. 
Ani ja, ani księciunio nie spuszczamy wzroku. To może być początek czegoś pięknego lub wręcz przeciwnie... strasznego...

Wesołego Nowego Roku!!!!
~Lisia

Notka od autorek #1

W imieniu moim, Lisi oraz May chciałam was poprosić o większą aktywność poprzez komentowanie postów które dodajemy.

Rozdział 3, ~Zake

Budzi mnie przeraźliwe wycie syreny. Szybko wstaje z łóżka i patrze czy moja rodzina nadal śpi. Nagle syrena cichnie, a ja uświadamiam sobie, że to był tylko sen. Kładę się z powrotem do łóżka, muszę przemyśleć swój wybór. Czy aby dobrze zrobię?....czy nie da się inaczej?....czy nie zostać bezfrakcyjnym??
-Nie, to głupi pomysł! - Mówię sam do siebie i szybko wypędzam tę myśl z głowy.
Dlaczego nie da się inaczej? Czemu nie może być tak jak wcześniej, z opowiadań starszych ludzi, wynika, że świat nie był podzielony na frakcje. Czy nie było by tak lepiej? Postanawiam popatrzeć na zegarek . Jest już ósma trzydzieści, pora wstawać. Muszę się pospieszyć bo o 9 przed wyjściem będzie czekać na mnie Nicolet. Wchodząc do łazienki zauważyłem, że moja młodsza siostra już wstała. Victoria ma dopiero 12 lat, więc do testu oraz ceremonii zostało jej jeszcze sporo czasu. Przebrałem się w czarny kombinezon. Choć nie wiem czy będzie mi on potrzebny później, jeżeli mam wybrać inna frakcję to i tak go stracę. Ale ja nie wiem co wybrać. Najwidoczniej na ceremonii będę improwizował. Nagle przypomina mi się ceremonia mojej mamy. Widzę ją tak dokładnie w mojej wyobraźni jakbym tam naprawdę był.
Moja mama, tak jak ja nie była zdecydowana gdzie pójdzie, chociaż wynik wyraźnie mówił, że powinna zostać w Altruizmie. Do ostatniej chwili ona też tak uważała. Postąpiła jednak inaczej i wybrała Nieustraszonych. Podobno kierowała się głosem Serca a nie rozumu. Mi też kazała pójść za Sercem, bo podobno ono wie najlepiej. Co do tego nie jestem pewien, ale dzisiaj na pewno będę szczęśliwy.
-Pospiesz się!! Jest już 8:40, my też chcemy się przygotować! - wrzeszczał moja siostra stojąc pod drzwiami od łazienki.
-Dobrze, już wychodzę. - odpowiedziałem jej prędko zbierając swoje rzeczy porozrzucane po pomieszczeniu.
Stałem już obok torów. Usłyszałem nadjeżdżający pojazd więc zacząłem biec obok nich  z niesamowitą prędkością. Wskoczyłem do pociągu, a za mną wskoczył Thomas wraz z Nicolet. Kiedy szliśmy na początek przedziału, zauważyłem, że siedzi tam jedna z Serdecznych. Mój kolega nie miał za grosz honoru ani ambicji i musiał posprzeczać się z Milusińską. Po 20 minutach, ktoś pociągnął mnie za ramie więc szybko wstałem i zobaczyłem, że jesteśmy już na miejscu. Wyskoczyłem z pociągu. Wchodząc do budynku zauważyłem, że już wszystkie frakcje oprócz naszej siedzą na swoich miejscach. Ze swojego miejsca, które było na samej górze zauważyłem tę samą Serdeczną która siedziała w naszym przedziale. Wchodzi właśnie na scenę, przecina nadgarstek, podstawia go pod naszą misę ale potyka się i krew spływa do misy z wodą. Patrząc na Nieustraszonych podąża do ludzi ubranych na niebiesko. Chyba nie jest zadowolona z tego co się przed chwilą stało. Dlatego ja nie mogę popełnić podobnego błędu. Nie zwracając uwagi na świat otaczający mnie, nadal rozmyślam nad konsekwencjami wyboru jednej z frakcji. Nagle ktoś lekko szturcha mnie w ramię i daje do zrozumienia, że teraz moja kolej. Nie patrząc na rodzinę schodzę po schodach na sam dół. Wchodząc na scenę już wiem co wybiorę. Po dłuższym zastanowieniu nacinam rękę i podstawiam ją pod szkło ale szybko zmieniam zdanie i moja krew upada na węgiel. Słyszę jak Wilki się cieszą i ja w duchu też się ciesze. Myślę, że to był dobry wybór, ale wszystko okaże się w późniejszych etapach.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Test... Zake

Już dziś. Już dzisiaj najważniejszy dzień w moim dotychczasowym życiu. Nie jest co prawda ono długie, ale 16 lat to już poważny wiek. Za niedługo dowiem się kim jestem.

Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos nadjeżdżającego pociągu. Widzę nadjeżdżający pojazd. Już po chwili zaczynam biec za Nicolet. Widzę jak łapie się poręczy wiec powtarzam jej ruchy i po chwili jestem w środku pociągu. Podchodzę do mojego kumpla Thomasa.A potem idziemy całą trójką na początek przedziału, jest to nasze stałe miejsce.
-Nie wieżę, że to już dziś..- powiedziałem do Thomasa - Chciałbym się cofnąć w czasie, i znów być 10-latkiem.
- Myślisz, że ja nie? - spytał - ty przynajmniej wiesz, ze chcesz być prawym... Nicolet chce zostać Serdeczna... A ja nie wiem... Nie wiem nic...
- Nie przejmuj się Tommy. Będzie dobrze. Przecież po to jest dzisiejszy test... by nam pomóc w wyborze...- próbowałem go pocieszyć.
Zbliżaliśmy się do szkoły więc szybko podniosłem się i stanąłem przed drzwiami. Zobaczyłem jak ludzie wybiegają z pierwszych wagonów więc i ja wyskoczyłem. Kocham uczucie kiedy przez chwilę unoszę się w powietrzu, jednak kończy się ono twardym lądowaniem na ziemi. Nie poddaje się i szybko staję na nogi, zaczynam biec obok innych Wilków. Kiedy jestem już w środku siadam na jednym z krzeseł pomalowanych na niebiesko i staram się uspokoić oddech. Po kilku minutach.....a może....godzinach, zostaje wywołany.
-Zake Morgenstern. - słyszę głos, który należy do niskiej blondynki z Prawych. Kobieta zaprowadza nas do osobnych pokoi.  Na środku stoi wielki fotel a obok niego kobieta, jedna z Wilków.
-Witam, nazywam się Joel i przeprowadzę Twój test. Połóż się, a ja wstrzyknę Ci odpowiednie serum.

Po chwili stałem na rozdrożu dróg, jedna była czarna a druga żółta. Nie zważając na głos w mojej głowię idę czarną. Po chwili widzę biegnącego na mnie wilka, jest on podobny do tego co mam wytatuowanego na plecach. Przewraca mnie ale ja wbijam mu nóż w jego serce. Nagle obraz się rozmazuje i stoję przed Thomasem.
-Znasz ją?? - pyta mnie, pokazując zdjęcie Nicolet.
-N..ni....tak. -  odpowiadam, nadal wachając się.
Nagle obraz się rozmazuje i leżę na fotelu w sali w której przeprowadza się testy. 
-Jaki mam wynik??-pytam zniecierpliwiony.
-Jesteś Niezgodny. Ale nie martw się nikt się nie dowie. - dodaje szybko - Wpisałam Ci, że wynikiem jest Nieustraszoność ale jesteś także Prawym.
Wyszedłem z pokoju wyraźnie zmieszany. Podobno test ma nam pomóc w wyborze. Niestety nie dowiedziałem się niczego przydatnego. Nie wiem co mam zrobić, muszę przemyśleć mój wybór. 
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                           
Życzę wam Szczęśliwego Nowego Roku!!! 

  

Rozdział 2 ~Thomas

Wraz z resztą 16-latków i naszymi rodzicami stoję przy torach. Na prawdę nie wiem co wybrać... Test powiedział, że pasuje tylko do Nieustraszoności... Ale nie jestem co do tego tak bardzo pewien. Nie jestem Niezgodnym. Przecież bym o tym wiedział po teście... Jednak czuje, ze nie do końca pasuje do Nieustraszonych. Jestem jednym z bystrzejszych Nieustraszonych, niektórzy to prawdziwe tępaki. Jednak... wątpię, bym nadawał się na Mądralę. Tym bardziej nie mógłbym być Niewyparzoną Gębą jak Zake. Za często kłamię. Nie mógłbym też być Milusińskim jak Nicolet. Za łatwo się złoszczę. Zostaje Nieustraszoność i Altruizm... No ale bycie Sztywniakiem... Dla przyjaciół i osób które kocham zrobiłbym wszystko... Ale nie dla obcej osoby. Czyli jednak Nieustraszoność... Z rozmyślań wyrywa mnie świst pociągu. Zaczynam biec, i po chwili już znajduję się w pociągu. Zamierzam iść w stronę naszego rogu, ale co mnie dziwi, jest zajęty. W naszym rogu siedzi jakaś Serdeczna. Ma rude włosy i zielone oczy. Oprócz zwykłych ciuszków serdecznych ma na głowie wianek, na szyi zaś jakiś wisiorek. Oczywiście musiałem zachować się jak cham...
- Co tu robisz Milusińska? To nasze mi...
- Przepraszam bardzo, ale nie jest podpisane. - warknęła. - Ale jeśli księciu korona z głowy spadnie, to ja się usuwam z drogi... 
Po tych słowach wstała, i podeszła do dziury w pociągu. Wraz z przyjaciółmk usiadłem w rogu. Zacząłem znowu rozmyślać o tym, do jakiej frakcji się udać. Pewnie, gdyby w pewnym momencie Nicole mną nie potrząsnęła, zostałbym w pociągu na dobre. Wstaliśmy, i ruszyliśmy w stronę dziury. Gdy pociąg przejeżdżał obok szkoły, wyskoczyłem. upadłem na prawą nogę i od razu zacząłem biec. Uśmiech zawitał na mojej twarzy, jednak po chwili znikł. To może być mój ostatni wyskok. W końcu dobiegam do sali. W tym roku Milusińscy prowadzą Ceremonię Wyboru. Wraz z Nicolet i Zake'iem siadamy z reszta Nieustraszonych. Ceremonia się rozpoczyna. Przedstawiciele Milusińskich wchodzą na scenę. 
- Dziś ci młodzi ludzie staną się pełnoprawnymi członkami społeczeństwa. Alfabetycznie zostaną wyczytane wasze nazwiska. Kiedy uslyszycie swoje, wejdźcie na środek. - powiedziała jedna z przewodniczacych. Wtedy inny przewodniczacy zaczął czytać listę. ..
- Dick Azer! - krzyknął. Jakiś Miluśiński wstał, i wszedł na scenę. Rozciął sobię skórę dłoni, a jego krew skapała na ziemię Serdecznych. Wsród kolorowego tłumu rozległy się wesołe  wrzaski. Przelatują kilka nazwisk.
- Nicolet Davis - powiedział Serdeczny. Nicolet wstała, wesoła i pewna siebie jak zawsze i weszła na scenę. Rozcięła rękę, a jej krew skapała na ziemię. Serdeczni znowu wrzeszcząą. Coraz bliżej mnie...
- Susanne Fox! - krzyczy Serdeczny. W jego głosie czuć dumę, zapewne to jego  córka. Na scenę wchodzi nasza chytra Miluśińska. Nacina rękę, nadstawia ją nad węgle... NASZĘ WĘGLĘ! Nie wiem czemu, ale cieszy mnie to. Nagle... potyka się... krew spływa do misy Erudycji... Nie... Dziewczyna spogląda na nas... Czyżby centralnie na mnie? Odchodzi do Mądrali.
- Thomas Fucker. - mówi ojciec niedoszłego Wilka. Wstaję i idę na scenę. Już wiem co wybiorę... Biorę nóż do ręki. Rozcinam rękę. Nawet się nie krzywię. Moja ręka rusza nad weglę... 
- 'Nie pójdę dla niej do Erudycji... Nie...' - myślę. Moja krew spada do misy i iskrzy na weglach... Wilki wyją ze szczęścia... Jestem geniuszem... Jestem idiotą...

Wesołego  Nowego Roku kochani!
~May

niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 1 ~Susanne

Budzę sie stosunkowo późno. W rękach miętolę papierek od tego chłopca... Oddycham miarowo patrząc w sufit pokoju. W głowie mi pulsuje od nadmiaru informacji. Wczoraj przez cały dzień Dick, Lena oraz mama próbowali wyciągnąć ze mnie wynik testu, ale ja nie miałam zamiaru ustąpić. Gdyby to była jedna frakcja może bym im powiedziała, ale nie mogę. Nie mogę ryzykować, kiedyś włamałam się niechcący do systemu Erudytów i był tam plik o nazwie "odławianie Niezgodnych". Od zawsze byłam dobra w informatyce.
Słyszę skrzypienie drzwi oraz stukot butów o drewnianą podłogę.
- Młoda wstawaj - to delikatny głos siostry - wstajesz po dobroci? - Pyta, a ja kręcę głową
Nagle uderza w moją twarz poduszka, a potem już leżę na podłodze zepchnięta przez Lenę.
- Już wstaje - mówię i podnoszę się z podłogi
Widzę ubrania ułożone w stosik na krześle. Są dla mnie, mama mi wczoraj zapowiedziała, że mi przygotuje jakieś ładne ubrania na Ceremonię Wyboru.
- Chłopaki idą? - pytam, chłopcy to bliźniacy, moje rodzeństwo
- Nie. Idę ja, mama i tata - odpowiada Lena
Wychodzę z pokoju. Gdy jestem w łazience wchodzę pod zimny prysznic i myję długie rude włosy. Gdy jestem już czysta zakładam żółtą koszule i czerwone spodnie. Susze włosy i wkładam na nie wianek który przekrzywiam do tyłu. Ma różowe kwiatki splecione gałązkami wiśni. Na bose stopy wsuwam czerwone baleriny. Jestem gotowa. Patrzę na swoje odbicie w gładkiej tafli lustra. Moje rude włosy są lekko pofalowane i opadają na ramiona oraz plecy. Kilka krótszych kosmków spadło mi na piegowatą twarz, w jasno zielonych oczach można widzieć trawę lekko kołyszącą się na wietrze. To wszystko mnie tak upodabnia do Serdecznych... na szyi mam jeszcze srebrny naszyjnik z drzewem który jest od lat w naszej rodzinie, przekazywany z pokolenia na pokolenie. Przeczesuje palcami włosy i wychodzę z pomieszczenia. Niosę do pokoju piżamę i ścielę łóżko. Już czas. Idę do drzwi pokoju, dotykam ostatni raz ścian i wychodzę. Idę przez korytarz potem ruszam na stołówkę z które biorę tylko jabłko bo i tak już jestem spóźniona. Gdy widzę grupę Serdecznych w miejscu gdzie powinny stać ciężarówki. Przeciskam się przez tłum do blondwłosego.
- Co się dzieje? - pytam cicho
Chłopak odskakuje ale gdy mnie zauważa oddycha z ulgą.
- Nie mamy pojęcia - mówi
Rozglądam się, a moje zielone oczy filtrują każdy centymetr otaczającego mnie świata. Nagle dostrzegam trójkę ludzi ubranych na czarno idących od strony płotu. Zaczynam przeciskać się przez tłum w ich stronę. Gdy jestem już niedaleko upadam podcięta przez jakiegoś Serdecznego. Otrzepuje spodnie i staję naprzeciwko młodego mężczyzny o niebieskich włosach związanych w koński ogon. Zza kołnierza koszuli widzę jego tatuaże, w lewym uchu ma masę kolczyków.
- Gdzie są ciężarówki? - pytam prosto z mostu
- Nie przyjadą - mówi do mnie, a potem podnosi głos tak by wszyscy Serdeczni go usłyszeli - Niestety ale ciężarówki nie mogą przyjechać bo droga jest zamknięta - słyszę niezadowolone pomruki - macie 2 opcje. Pierwsza wycieczka na piechotę. Druga przejazd pociągiem. - patrzę na Dicka - osoby które jadą pociągiem proszę się dać za Katrine - wskazuje na kobietę o krótko przyciętych włosach
Wyrywam obrazu za nią, ale czuje czyś uścisk na ramieniu. To mama. Mówi mi, że to zbyt niebezpieczne, ale wtedy brat Dicka, Jerry deklaruje się, że mnie przypilnuje. Za Nieustraszoną rusza kilku 16 latkó w tym ja, oraz kilku starszych.
Gdy docieramy do stacji Katrine zabiera głos
- Pociąg się nie zatrzyma. Bedzie trzeba wskoczyć. Dla nas jest przedział 1, 2 oraz 3.
Kilku z nas jest niepocieszonych, ale we mnie buzuje ekscytacja. Zawsze chciałam wskoczyć do pociągu jak Nieustraszeni. Słychać gwizd pociągu i po chwili metalowa machina już gna obok mnie wszyscy zaczynamy biec. Jestem ostatnia. Nagle stacja zaczyna się kończyć, a pociąg przyśpiesza. Zeskakuje na trawę i zaczynam biec szybciej. Wybijam się z obu ng i łapię najbliższej poręczy. Z mojego gardła gdy wiszę tak jeszcze poza wagonem, wydziera się okrzyk zachwytu. Gdy wpadam do środka zaczynam się śmiać. To było niesamowite! Siadam w kącie przedziału. Na gurze widnieje napis "Przedział IV" no nieźle. Tu będą wsiadać Wilki... Po jakimś czasie widzę ręce łapiące za uchwyty, słyszę śmiechy. Do wagonu wchodzą nie tfu raczej wskakują Nieustraszeni. Wszystkie oczy patrzą na mnie. Ale po chwili tracą zainteresowanie młodą rozbawioną Serdeczną.
- Co tu robisz Milusiniska? - Pyta jakiś arogancki głos - to nasze mi...
- Przepraszam bardzo, ale ono nie jest podpisane - wcinam się w słowo młodego Nieustraszonego - ale jeśli księciu korona z głowy spadnie to ja już usuwam się z drogi - mówię arogancko.
Wyraźnie go zgasiłam bo gdy odchodzę i staje w drzwiach wagonu on siedzi cicho , a jego przyjaciele rozmawiają. Rude włosy rozwiewa mi wiatr. Widzę, ze Wilki wyskakują z wagonów. Serdeczni tez to robią, ale zazwyczaj upadają na twarz. Biorę rozbieg i skacze. Czuję się wspaniale. Upadam na nogi ale po chwili się przewracam. Odnajduje rodzinę i idziemy do windy w budynku. Wchodzimy do wielkiej sali, ojciec się z nami żegna i idzie w stronę podium. W tym roku to nasza frakcja organizuje Ceremonię Wyboru. Przytulam matkę i idę stając z resztą moich rówieśników. Po mojej lewej staje Dick, a po prawej Melia. Przyjaciel łapie mnie za rękę, ja łapię dłoni Meli. Biorę wdech i prostuje się. Patrzę na mojego ojca, Sonate oraz Josha, trzech przedstawicieli serdeczności. Sonata wychodzi na środek.
- Dziś ci oto młodzi ludzie staną się pełnoprawnymi członkami społeczeństwa - zaczyna spokojnie i wyniośle, teraz zwraca się do nas - Alfabetycznie zostaną wyczytane wasze nazwiska. Gdy usłyszycie swoje wyjdziecie na środek.
Mój ojciec zaczyna wyczytywać listę. Jakiś Prawy idzie do Nieustraszoności, Nieustraszona o różowych włosach do Serdeczności... to ta która była z tym chłopakiem, którego zgasiłam w pociągu. Potem jest jeszcze kilka osób.
- Dick Azer - głos mojego ojca wydaje się potężny.
Dick ściska moją dłoń, a potem ją puszcza. Idzie powoli w stronę mis. Podnosi srebrne ostrze i przykłada do nadgarstka. Lena ma nadal po tym blizne bo zrobiła cięcie za mocno. Kropla jego krwi miesza się z ziemią Serdecznych. Słyszę okrzyki radości i oklaski naszej frakcji. Potem przelatuje cały Alfabet...
- Susanne Fox - w tych słowach słyszę dumę, to ja córka Charlie'go Fox.
Idę w stronę mis. Ojciec patrzy na mnie błękitnymi oczami. Podnoszę nóż. Obrzucam wzrokiem wszystkie frakcje, nacinam skórę na dłoni i wysuwam ją nad węgle Nieustraszoności. Gdy przesuwam prawą nogę w lewo nagle tracę tarcie na podłodze i przewracam się. Moja dłoń wędruje nad misę Erudycji, a kropla moje krwi przez głupi przypadek łączy się z gładką taflą wody. Słyszę oklaski Erudytów. Wiem, że każdy 16 latek jak i mój ociec zauważył to iż chciałam iść do Nieustraszoności. Idę w stronę na niebiesko ubranych ludzi. Patrzę na Wilki, na mojej twarzy maluje się smutek. Ludzie ubrani na czarno wyraźnie też są niezadowoleni z tego przypadku. Przełam łzy i siadam pomiędzy Erudytami... Mam pomysł, ale jeśli nie wypali muszę zdać nowicjat wśród Erudytów....

sobota, 27 grudnia 2014

Test... Thomas

To już dzisiaj. Już dzisiaj jakiś durny test zdecyduje o tym, jaki na prawdę jestem. Czekam z reszta 16-latków na pociąg który podwiezie nas pod szkołę. Jak na Nieustraszonego, wyglądam, za normalnie... Nie mam żadnych tatuaży, nie farbuje włosów... Gdybym zmienił ciuchy, mógłbym nie być uznawany za jednego z nich. W końcu podjeżdża pociąg. Zaczynam biec. Robiłem to setki razy... W pewnym momencie łapię się poręczy i wskakuje do pociągu. Za mną wskakuje dziewczyna w różowych włosach - Nicolet. Wszędzie bym ja rozpoznał. Za nią wskakuje mój najlepszy kumpel - Zake. Całą trójką idziemy na początek przedziału, i siadamy w kącie. To nasze stałe miejsce.
- Nie wieże, że to już dziś... - powiedział Zake - Chciałbym się cofnąć w czasie, i znowu być 10-latkiem.
- Myślisz, że ja nie? - spytałem - ty przynajmniej wiesz, ze chcesz być prawym... Nicolet chce zostać Serdeczna... A ja nie wiem... Nie wiem nic...
- Nie przejmuj się Tommy. Będzie dobrze. Przecież po to jest dzisiejszy test... by nam pomóc w wyborze...
Pewnie by mnie pocieszali dłużej, ale dojeżdżaliśmy już do szkoły. Wstaliśmy i podeszliśmy do dziury. Gdy pociąg przejeżdżał obok szkoły, wyskoczyliśmy. Zrobiłem salto i skoczyłem na obie nogi. Po chwili już biegłem śmiejąc się. Zawszę to kochałem. Gdy śmiejąc się wpadliśmy do szkoły, wszyscy już na nas czekali. Znowu powrócił strach... Zaczęli czytać pierwsze pięć nazwisk.... Thomas Fucker. To ja! Nie, nie, nie... Ruszyłem za Mądralą, Niewyparzoną Gębą, Sztywniakiem i Milusińską. Nawet nie przyglądałem się jak wyglądają. Wszedłem do jednej z klas przeznaczonej to testów. Jakaś kobieta coś do mnie mówiła, ale ja jej nie słuchałem. Wskazała ręką na fotel, usiadłem. Dała mi jakiś niebieski płyn do wypicia. Zastanawiałem się, czy wypić... Po chwili zrobiłem to. Odleciałem... Po chwili stoję już na jakimś polu. Widzę dwie drogi. Jedna czarna, druga żółta.  'Wybierz jedną' mówi jakiś głos w mojej głowie. Bez zastanowienia idę czarną. Po chwili wszystko się rozmazuje. już jestem w innym miejscu. Jakiś wilk biegnie na mnie. A może to pies? Kocham psy... ale ten ma gniew wypisany w oczach... Gdy na mnie skaczę, odpycham go pięścią... Leży obok martwy.... Obraz znowu się rozmazuje, tracę już orientacje... Może to już 10 próba? Może dopiero 5... Znowu staje w jakimś pomieszczeniu. Przede mną stoi Nicolet. Trzyma w ręku zdjęcie Zake.
- Znasz go? Zrobił coś bardzo, bardzo złego... - pyta.
- N... Nie... - odpowiadam.
- Prosze... To może mnie uratować... Znasz go?
- nie! Nie wiem kto to, i nie mam zamiaru wiedzieć!
Obraz znowu się rozmazuje. W końcu budzę się.
- Brawo Thomas. - Mówi kobieta. - 100-procentowy Nieustraszony.
Więcej z tego dnia nie pamiętam...

~May

Test... Sue

Wiosna już niedaleko. Siedzę na jednej z jabłoni w sadzie Serdecznych, tu sie wychowywałam. Niedawno skończyłam 16 lat, a co za tym idzie? Test predyspozycji. Kiedyś to było takie odległe i wydawało się historią zapisana kartce, która w każdej chwili może spłonąć. Gdy tak rozmyślam na piegowatą twarz spadają mi rude kosmyki włosów. Chciała bym znów mieć 10 lat i biegać beztrosko na bosaka po polach. Niestety te czasy już są tylko wspomnieniami, a jutro przede mną.
- Susanne! Susanne Fox! - woła głos, który aż za dobrze znam
Zeskakuje z drzewa i biegnę na spotkanie blondwłosemu chłopakowi o imieniu Dick. Jest moim najlepszym przyjacielem. Wpadam mu w ramiona, a on wtula twarz w moje rude włosy. Czuje jego oddech na mojej skórze, jestem do tego przyzwyczajona potem Dick szepcze mi do ucha "musimy jechać". Wiem aż za dobrze o co chodzi i gdzie mamy jechać. Niechętnie ruszam razem z przyjacielem w stronę ciężarówek, które mają nas zawieść do miasta. Wsiadam na pakę i zamykam swoje zielone oczy. Otaczają mnie śmiechy i radosne piosenki Serdecznych. Nikogo tu nie obchodzi to, że nie umieją śpiewać jeśli nawet tak jest. Czasem myślę, że to przez serum pokoju... i może tak jest, ale ci ludzie równie dobrze mogą być tacy z natury. Ktoś nagle zaczyna mnie łaskotać, a ja zaczynam się śmiać. Otwieram oczy i widzę, że to nie kto inny jak Joanna. Jeśli patrzy na nią ktoś kto je nie zna powiedziała by, że jest idealną Serdeczną, niestety to ukryta Prawa. Zawsze nadawała się do Prawych i pewnie to jutro wybierze. Patrzę na resztę 16 latków, każdy jest mi tak znajomy, ale i bardzo obcy. Jestem od nich wszystkich inna tam w środku bo zewnątrz wydaje się taka sama. Nagle ktoś mnie popycha na Dick'a i zaczynają się znów śmiechy
- Susanne leci na Dick'a - ktoś krzyczy
- Jak upadasz to chyba raczej nie lecisz - mówię takim tonem, że śmiechy stają się jeszcze głośniejsze.
Jedziemy jeszcze pewien czas, a potem na piechotę kierujemy się do szkoły. Serdeczni siadają na podłodze stołówki i zaczynają się śmiać, widzę kolejno wchodzące inne frakcje. Altruiści skupili się przy jednym z mniejszych stołów, Prawi głośno debatują siedząc lub stojąc. Dzieciaki Erudytów zasiedli przy największym stole w stołówce i czytają w  większości książki. Brakuje tylko Nieustraszonych, i tu o wilkach mowa. Nieustraszeni wpadają do stołówki kolorowe włosy i tatuaże idealnie do siebie pasują. Serdeczni nazywają ich wilkami bo tak się zachowują. Zamykam oczy. Przypominam sobie jeden moment z życia....
Gdy miałam 12 lat zgłosiłam się na ochotnika by zawieść jedzenie do miasta. Ciężarówka lekko się gibała, a śpiew Serdecznych wypełniał przestrzeń. Próbuje zabrać siostrze która niedawno zakończyła inicjacje w naszej frakcji zabrać gitarę. Lena dobrze wie, że umiem grać, ale jej gitara to rzecz święta. Słyszę gwizd pociągu. Patrzę w tamtą stronę... zamieram gdy dostrzegam na szaro ubraną dziewczynkę bawiącą się na torach, jest też tam chłopiec w niebieskiej marynarce. Wstaje. Pociąg nie zwalnia, a dziewczynka niczego nie świadoma nadal się tam bawi. Przełykam ślinę i biorę rozbieg. Serdeczni krzyczą żebym się zatrzymała, ale ja zaczynam biec, zeskakuje z samochodu i biegnę pełnym sprintem w stronę torów. Wpadam na nie w ostatniej chwili i spycham dziewczynkę na trawnik, sama upadam. Srebrna tafla pociągu jest za mną. Oddycham ciężko. Chłopiec podchodzi do mnie i dziękuje mi, a potem podaje mi kartkę papieru mówiąc bym ją przeczytała gdy skończę 16 lat, bo jestem wybrana, a oni tu na mnie czekali....
Reszta wspomnienia urywa się gdy słyszę pierwsze 5 nazwisk. Dziewczyna z Erudycji w sztucznych okularach, niebieskiej sukience i ulizanych blond włosach, potem Prawa ma czekoladowe włosy, a na sobie czarny żakiet oraz białe spodnie, Altruistaych w skromnych szarych ubraniach i rudych włosach. Serdeczna.... to Samantha ma która ma krótkie blond włosy i czerwoną sukienkę. Ostatnia osoba to wysoki Nieustraszony, ma czarne włosy i ni to jasą ni to ciemną karnacje, czarne ciuchy typowe dla Wilków. Po chwili wszyscy znikają. Znów zaczynają się rozmowy. Kolejne nazwiska: Augustus Rey, Cara McFalen, Sonata Green, Issak Lorenc, Susanne Fox. Wstaję i wycieram ręce mokre od potu o czerwoną spódnice. Patrzę szybko na przyjaciół i ruszam w stronę klas. Staję przed drzwiami, gdy zapala się zielona lampka wchodzę do środka. Klasa jak klasa, ale ta jest przeznaczona tylko do testów predyspozycji.
- Jestem Edith przeprowadzę twój test - mówi Erudytka o brązowych włosach klikając coś w komputerze
- Czy Edith to nie jest imię Altruistów? - pytam siadając na krześle, kobieta patrzy na mnie zimno
- Jeśli jest ci to tak potrzebne to zrobiłam transfer do Erudytów - mówi wyraźnie znudzona - masz wypij - podaje mi fiolkę z niebieskim płynem
Nawet nie pytam co to. Pewnie jakieś serum. Wypijam do dna i zasypiam.
Gdy się budzę stoję na polu poza ogrodzeniem. Nagle rozlega się głos " wybierz drogę". Widzę dwie drogi... po lewej z czarnej kostki, mroczna wręcz upiorna. Po prawej droga z żółtej kostki, wesołą przyjazna, tęcze, jednorożce itp. "Szybciej" ponagla głos. Nie idę ani w prawo, ani w lewo idę prosto. Zielona trawa styka się z czarną. Nagle coś warczy.... widzę ogromnego wilka. Biegnie na mnie, ale ja stoję w miejscu. Gdy skacze przewracam go na ziemię i zaczynam głaskać. Wilk wyraźnie zadowolony liże mnie po rękach. Sceneria się zmienia. Stoję w pomieszczeniu i widzę drzwi. Nagle krzyk. Nie myśląc o niebezpieczenistwie, bezinteresownie biegnę pomóc dziewczynce której jakiś mężczyzna podkłada nóż do gardła. Odrzucam go na bok, w bija mi nóź w ramie "to tylko symulacja to nie dzieje się na prawdę" mówię sobie. Zabieram mu nuż i wbijam głęboko w pierś. Podnoszę się.
- Znasz go - pyta dziewczynka drżącym głosem, patrzę na blond włosy chłopaka... to Dick
- Nie
- Znasz go? Jeśli tak powiedz mi to mnie uratuje
- Nie - mówię to ze ściśniętym gardłem
Symulacja się kończy, a ja się budzę. Kobieta łapie mnie za nadgarstek i ciągnie do tylnych drzwi.
- Jaki mam wynik? - pytam, Edith odwraca się i patrzy na mnie błękitnymi oczyma.
- Erudycja - mówi, a ja się dziwie - i Altruizm oraz Serdeczność i Nieustraszoność - otwieram szeroko oczy
- Jak to możliwe?
- Jesteś Niezgodna... nikomu nie mów jedź do domu - wypycha mnie z sali i mówi jeszce tylko - wpisałam ci Erudycje
Potem kieruje się już tylko do ciężarówek wyciągam liścik od tego chłopca, którego koleżankę uratowałam 4 lata temu... "System musi zostać zniszczony i ty to masz zrobić"..