środa, 9 września 2015

Rozdział 17 ~Sue

Wracam na bloggera! 
Niestety najpewniej niestety będę musiała pisać go sama bo inne autorki nie potrafią wziąć się w garść, usiąść z laptopem/telefonem i napisać nawet słabego rozdziału by był. 
A teraz rozdział....
~~~~~~~
Dłonie pociły mi się, gdy Thomas patrzył na mnie wściekle. Nawet Clary zaszczyciła nas spojrzeniem przerywając jedzenie.
- Czemu wtedy mi nie odpowiedziałaś? - warknął przez zęby - wiedziałaś, ze byłem pijany i nic nie pamiętam, ale nie ty musiałaś utrzymać całą grę i wyzwanie w tajemnicy!
Odetchnęłam z ulgą słysząc o tamtej grze w butelkę, czyli nikt nie wiedział o mojej umowie z przewodniczącą Erudycji, byłam bezpieczna. Uśmiech sam wykwitł na mojej piegowatej twarzy co zmyliło totalnie księciunia, postanowiłam nic nie mówić i szybko zjeść śniadanie w końcu zaraz miał się rozpocząć trening.
 ~*~
- Potrzebuję dwóch ochotników - krzyknął Lee, nikt się nie zgłosił, a echo jego słów odbijało się po sali treningowej wypełnionej młodymi transferami - to może hmmm - jego wzrok utkwił na mnie - panienka z pechowej ceremonii? Sue na mate! - posłusznie zdjęłam trampki i stanęłam boso na zimnej macie obserwując kogo Lee wybierze na mojego przeciwnika - Clary przestań zaplatać warkocze! Na matę! 
Moja blondwłosa przyczółka przerwała zaplatanie warkocza i spojrzała na trenera wielce zdziwiona, a potem na  mnie. Obie wiedziałyśmy jakie konsekwencje może mieć ta walka, jeśli bym ją pokonała na bank Zake by się wstawił za nią jeśli bym przegrała została bym sama. Thomas zawsze pójdzie za Zake'm , przynajmniej tak myślę. 
Stanęłyśmy na przeciwko siebie i czekałyśmy na znak do rozpoczęcia walki, jak podejrzewałam Clary zaatakowała kopnięciem w mój lewy bok, udało mi się go cudem uniknąć i podciąć jej drugą nogę tak by wywróciła się na matę. Walka przebiegła gładko lecz to Clary wygrała. Ona miała rozciętą wargę, a ja łuk brwiowy i kanaście siniaków. Resztę treningu śmiałyśmy się z walki patrząc jak walczą inni, kilka osób straciło przytomność więc wylądowały w skrzydle szpitalnym gdy spojrzałam na tablicę okazało się, że jestem pod kreska. Bałam się, że nie przejdę... "musisz przejść dalej" nakazałam sobie w myślach gdyż koniec pierwszego etapu był już niebawem.
Każdy kolejny dzień polegał na tym samym schemacie.
6:00 pobudka
6:30 śniadanie'
7:00 trening strzelniczy
10:00 biegi
12:00 obiad
15:00 walki
16:00 dodatkowy blok
18:00 czas wolny
01:00 umowna cisza nocna
Trenowałam od rana do świtu dzięki czemu wygrywałam walki i zgarniałam punkty, jednego z wieczorów idąc pośpiesznie korytarzem do ukrytego laboratorium ktoś złapał mnie za kaptur bluzy.
- Gdzie tak gnasz ślicznotko? - nie rozpoznałam tego głosu i cała się spięłam
- Kim jesteś? 
- Twoim cieniem słonko - stanął tak, ze moje plecy opierały się o zimną kamienną ścianę i nie miałam szans ucieczki.
Widziałam zarys chłopaka, był ode  nie sporo wyższy, w jego oddechu czułam charakterystyczną woń alkoholu. Nie ukrywam, że gdy się nade mną lekko pochylił moje serce zaczęło mocniej bić z przerażenia. Nie mogłam zastosować żadnego sposobu samoobrony bo wtedy wypadł by mi spod bluzy tablet. Dłoń chłopaka przejechała po moim ramieniu, a następnie odgarnęła ogniste włosy i uniosła podbródek. Przełknęłam głośno ślinę i nie byłam w stanie wydusić ani jednego słowa. Ściskałam ukryty pod bluzą tablet i patrzyłam w mrok który spowijał jego twarz. Nagle się ode mnie odsunął... nie on sam nie odszedł ktoś go odciągnął. Zobaczyłam zarys drugiej osoby to też był chłopak lecz niższy od tamtego. Gdy tylko się ocknęłam zaczęłam biec w stronę przepaści.
- Sue! Czekaj! - słyszałam za sobą krzyk, ale byłam tak przerażona, ze nie byłam w stanie rozpoznać osoby która mnie wołała i ocaliła. Wolałam nawet nie myśleć co by się stało gdyby ten chłopak nie pojawił się w korytarzu i nie obronił mnie... Tak się bałam.

~Lis

~~~~~~
Zostawcie po sobie ślad w komentarzu! Chcę wiedzieć co zmienić w stylu pisania i wątkach. Jak myślicie kto obronił Sue?
Przepraszam za wszelkie błędy.

środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 16 ~ Nicolett




 Siedzę na łóżku w swoim pokoju. Na kolanach trzymam szkicownik, w dłoni gumkę do ścierania, a za uchem ołówek. Kredki rozsypały się dookoła mnie, ale nie zauważam tego. Chwilowo tracę orientację, nie rozpoznaję kim jestem i gdzie jestem. Mija dobre kilka sekund, zanim przypominam sobie wszystko. Czuję pulsujący ból w głowie- kac. Sięgam za łóżko, do tajemnej skrytki. Wyciągam kilkanaście pustych butelek. Krzywię się- śmierdzę piwem. Powstrzymując mdłości wbiegam do łazienki. Ściągam tshirt i spodnie, staję pod prysznicem, pozwalając zimnej wodzie spłukać ze mnie wczorajszy trans. Oglądam się w lustrze. Kurwa, farba mi schodzi, pojawiają się czarne odrosty. Gdzie ja tu znajdę równie różowy barwnik?!
Wkurzona zgarniam włosy na drugie ramię i zamieram w niemym wrzasku. Na ramieniu widnieje czarny gołąb trzymający granat. Nie jest to jeden z moich strych tatuaży. Sprawdzam-prawdziwy tatuaż, nie henna. Jeszcze zaczerwieniony, niedawno dziarany. Tatuaże robią w nieustraszoności. CZY JA SIĘ WŁAMAŁAM? CZY KTOŚ TO ZAUWAŻYŁ? Ubieram się niestarannie i wbiegam do pokoju w poszukiwaniu śladów "zabawy" zeszłej nocy. Oprócz rysunku, który trzymałam gdy się obudziłam, nic nie znalazłam. Obrazek przedstawiał mnie, w czarnych ciuchach, postrzępionych włosach i kilkunastoma tatuażami. Nicolett nieustraszona. Piękna i groźna. Biorę kredki i rysuję po drugiej stronie kartki. Siebie, w tej samej pozie, jednak w krótkiej żółtej sukience i z uroczym kwiatkiem wpiętym w różowe loki. Nicolett serdeczna. Urocza i miła. I tak ma zostać. Wieszam rysunek na ścianie, ku przestrodze.
 Wychodzę z pokoju i idę się przejść. Spaceruję, uśmiecham się do spotkanych ludzi, powstrzymując się od biegu, na który mam straszną ochotę. Gdy przechodzę przez granicę, wreszcie czuję się wolna. Biegnę, choć w glanach to trudne. Śmieję się, gdy wiatr rozwiewa mi włosy. Zatrzymuję się w swojej "bazie", którą odkryłam, gdy po raz pierwszy wyszłam na spacer po tych okolicach. Siadam. Obserwuję okolicę- mam stąd dobry widok na swoją frakcję. Ludzie są tacy milutcy- myślę. Patrzę  na uroczą parę trzymającą się za ręce i zazdroszczę im. Wyobrażam sobie siebie w takiej chwili, z Thomasem... NIE. STOP. Thomas to przeszłość. W oczach pojawiają się łzy, gdy wspominam byłego przyjaciela... bawiliśmy się razem, ale byłam dla niego tylko przyjaciółką. No właśnie, byłam... rozdział zamknięty. Koniec. Nieświadomie dotykam gołębia na ramieniu. Chyba go polubię-myślę. Znam ten symbol, to logo mojego ulubionego zespołu. Dobrze że nie wydziarałam sobie czegoś nieprzyzwoitego, albo, co gorsza, jednego z tych "uroczych" popowych zespolików. Brr. Chybabym się zabiła.
Wychodzę z "bazy" i kieruję się z powrotem do siebie, gdy zauważam kogoś na drzewie. To Dick. Kilka skoków i już siedzę obok niego.
-Cześć Dick!- obejmuję go na powitanie, uważając aby nie spaść z gałęzi.
-Eeeee, hej, Nicoletto- odpowiada nieśmiało. Kurde, ten chłopak serio jest uroczy (xD). Układam się wygodniej koło niego.
-Wystarczy Nicol, lub Nic.- poprawiam go.- Co czytasz?- Sięgam po książkę, którą trzyma w dłoni. "Księga Cmentarna"- Ojej! Kocham tego autora, ale tego jeszcze nie czytałam. Mogę pożyczyć jak skończysz?- pytam
-Yyy, okej, dam ci znać jak przeczytam.- Uśmiecha się lekko. - Chyba już pójdę. Miłego dnia!- nadzwyczaj zwinnie zeskakuje z drzewa.
-Czekaj!-wołam.- Nie wiem jak stąd zejść! Pomożesz?
Dick podaje mi rękę, a ja zsuwam się szybko z gałęzi. Zbyt szybko. Poślizguję się, i upadam, ciągnąc za sobą chłopaka. Leżymy na trawie, a ja dostaję niepohamowanego ataku śmiechu. Tarzam się po trawie i chichoczę jak idiotka. Zahaczam rękawem o kamień, koszulka rwie się. Poważnieję, i podciągam ją szybko na ramię, aby ukryć gołębia, jednak nie uchodzi to uwadze leżącego obok kolegi.
-To nowy tatuaż. Jak dołączyłaś do naszej frakcji pomagałem w spisywaniu twoich danych, a tego nie pamiętam. Przymknęli oko na stare tatuaże, z powodu twojego pochodzenia, ale po nowy musiałabyś udać się do nieustraszoności, a to jest zabronione.
Zauważa przerażenie w moich oczach. Kładzie rękę na tatuażu.
-Nikomu nie powiem, obiecuję. Pokaż to rozdarcie.- Ściąga z nadgarstka bandamę i obwiązuję nią moje ramię, a drugą, z kostki, przyczepia na moją kostkę, nad cholewą glana. Dobrze to wygląda, nikt nie będzie się czepiał. Bandama to przecież tylko ozdoba, a dziwniejsze rzeczy nosiłam już na sobie: krawaty, muszki, fezy, okulary 3D...
-Dzięki- przytulam chłopaka.
Dick odprowadza mnie pod same drzwi. Chciałam oddać mu bandamy, ale pozwolił mi je zatrzymać. W zamian dałam mu jedną z moich pieszczochów (skórzane bransoletki z ćwiekami, przyp. aut.), którą od razu zapiął na ręce. Pożegnaliśmy się, i wróciłam do pokoju.
Może nie będzie tak źle, pomyślałam. Zaczynam nowe, lepsze życie.

________________________________________________________________________________


                                                 Następny rozdział = 3 kom.

-Ryś ^-^ 


poniedziałek, 23 marca 2015

Lisia mówi

W poprzednim poście napisałam, że 5 komów = rozdział Thomasa, mam czekać na nie czy już zwerbować May by napisała?

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 15 ~Susanne~

- A ja?? Czemu nie chciałeś całować się ze mną?? - Wypaliłam nie myśląc, byłam tak wkurzona, ze nie myślałam co mówię
- To wiecie co, ja pójdę odprowadzić Zake'a do jego łóżka, a wy możecie się tu migdalić. Tylko nie pojedzcie się nawzajem - stwierdziła Clary.
Chyba wyczuła, że zaraz dostanie w pysk za to migdalić bo szybko wzięła swojego chłopaka i ruszyła korytarzem. Nie wiedziałam jak ona może mu tak po prostu wybaczyć. Oderwałam wzrok w chwili gdy jasne włosy Clary zniknęły w mroku, przeniosłam wzrok na lekko pijanego Thomasa.
- Coś ty zrobił?! - wydarłam się podchodząc do niego
- Sue sorry - wybąkał
- Boże! Musiałam cię pocałować dwa razy, a tu się okazuje, że lubisz tez całować się z chłopcami! - drwię
- jak to dwa? 
- nie nic - skoro urwał mu się film to lepiej - a teraz sorry ale mam ważniejsze sprawy niż gadanie z gejem
- Sue jak to dwa?
- Do widzenia - odbiegam korytarzem.
Słysze jak woła "Sue! Błagam wytłumacz mi! Jak to dwa???" Nie miałam zamiaru odpowiadać, niech spyta się swojego chłopaka. Odbijam w jeden z mniejszych korytarzy, który kończy się ślepym zaułkiem. Nie ma tu kamer jestem  ukryta w cieniu. Wyciągam spod za dużej bluzy tablet i opieram się o jedną ze ścian, nagle przewracam się do tyło a chmura kurzu podrywa do góry. Na ścianie znajduje włącznik światła, a gdy rozbłyska biała poświata zobaczyłam mały pokój, rozpoznałam w nim laboratorium. Podniosłam szklany przedmiot z ziemi i zamknęłam zamaskowane drzwi za sobą. Nie było tu kamer, a syf który tu panował oznaczał jedno... od bardzo dawna nikogo tu nie było. Wszystkie książki które stały na półkach dotyczyły jednego. Serum. O dziwo gdy zaczęłam je przeglądać okazało się, że jest mnóstwo substancji zwanych serum i można tworzyć własne.
Zaczęłam eksperymentować i tworzyć różne serum z przepisów zawartych w jednej książce.
Dopiero po jakiejś godzinie, może dwóch przypomniałam sobie po co szukałam miejsca bez kamer. Odblokowałam tablet i weszłam w aplikacje "Raporty".

Droga Zoe
Nieustraszoność w niosła do swojego nowicjatu nowe zasady. Dokładnie żadne z nas nie wie na czym będzie polegać druga część bo w pierwszej zostały zawarte wcześniej znane dyscybliny dwóch etapów. Słyszałam tylko iż druga część będzie w jakimś ośrodku. Więcej nie wiem.
Susanne Fox

Palce mi zadrżały gdy miałam kliknąć wyślij, ale zrobiłam to. Wróciłam do eksperymentowania i przeglądania starych książek, ostrożnie wlewałam różne roztwory do fiolek. Kilka razy doprowadziłam nawet do wybuchów co skończyło się na m, że moja twarz była lekko osmolona, a włosy wyglądały jak bum pochlapała je farbami. Nie były całe kolorowe tylko w nielicznych miejscach były np. zielone lub różowe. Gdy spojrzałam na zegarek byłą już 7:00 rano. No nieźle... nie spałam  całą noc, ale o dziwo nie byłam zmęczona. Schowałam tablet i notatki do jednej z szuflad zamykanych na klucz, zgasiłam światło i zamknęłam drzwi, które znów stały się niewidzialne i ruszyłam korytarzem. Zatrzymałam się tylko przy fontannie i obmyłam twarz oraz ręce choć w moim odbiciu nadal widziałam kilka smug sadzy. Byłam już ostro spóźniona na śniadanie gdy weszłam do stołówki. Dziś miał być 3 dzień walk, za 17 dni są odwiedziny i koniec pierwszego etapu szkolenia... odnalazłam wzrokiem moją paczkę. Zake i Thomas byli pogrążeni w cichej rozmowie, a Clary siedziała naprzeciwko nich wpatrzona w swoje jedzenie.
- Hej - powiedziałam zajmując miejsce obok przyjaciółki, która nie zaszczyciła mnie nawet spojrzeniem. Może jest wkurzona, albo załamana przez wczorajszą akcje?
- I tak Sue byś nie ukryła tego - syczy Thomas... dowiedział się o moim szpiegowaniu? Dłonie zaczęły mi się pocić - Zake mi wszystko powiedział...



Mam nadzieję, ze się podoba. Wiem, że krótki, ale zaraz wychodzę i musiałam go szybko skończyć.
~Lisia


              ~~~~~~~~~~~~~~~~~Następny rozdział = 5 komentarzy~~~~~~~~~~~~~~~~

piątek, 6 marca 2015

Rozdział 14 ~Zake

Szybko oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałem na zapłakaną Clary, oraz na wkurzoną Sue.
-O co coli ochanie - powiedziałem, byłem zalany w trzy dupy i to było słychać na kilometr.
- Hahahhahaha - zaczęła się śmiać Sue a zaraz do niej dołączyła Clary.
- Okej, to ja już sobie pójdę - powiedział Thomas.
- Ej ej, musisz mi to wytłumaczyć - powiedziała zdenerwowana blond włosa do uciekiniera.
- Co tu tłumaczyć? Przecież wszystko było dobrze widoczne. - odpowiedział.
- To czemu się całowaliście? - zapytała Sue.
Z kim ja się całowałem, nic nie pamiętam. Jestem tak pijany, że nie kojarzę co wydarzyło się dosłownie kilka minut temu. 
- Ja się z kimś całowałem? - zapytałem ze zdziwieniem.
- Tak, z Thomasem. To wydarzyło się przed chwilą. Jak możesz tego nie pamiętać? - odpowiedziała moja dziewczyna. 
- Chciałem po prostu kogoś pocałować - wtrącił się do rozmowy Thomie.
- A ja?? Czemu nie chciałeś całować się ze mną?? - zapytała Sue.
 Ona najwyraźniej  też nie była w pełni świadoma, chociaż kto wie co jej przyjdzie do tej rudej łepetyny. Nikt jej nie rozszyfruje. Clary również zdziwiła się na słowa dziewczyny, bo jej wyraz twarzy był bezcenny tak jak mój. 
- To wiecie co, ja pójdę odprowadzić Zakea do jego łóżka, a wy możecie się tu migdalić. Tylko nie pojedzcie się nawzajem - zaproponowała niebieskooka.
 Kiedy podeszła do mnie aby pomóc mi wstać z podłogi, nawet nie opierałem się, bo wiedziałem, że sam rady sobie nie dam. Chociaż nie wiem w jaki sposób siedzę na podłodze. Ty już nic nie pamiętasz- podpowiadała moja świadomość. Kiedy szliśmy do pokoju, w którym znajduje się moje mięciutkie łóżko, chciałem porozmawiać z Clary. Ale kiedy starałem się coś powiedzieć, to z moich ust zamiast słów wydobywały się niezidentyfikowane dźwięki. 
- Porozmawiamy jutro, kochanie. Teraz nie jesteś nawet w stanie nic powiedzieć - poinformowała mnie dziewczyna, najwidoczniej zauważyła moje próby wydobycia z siebie słów.
Przytaknąłem lekko głową i dalej szliśmy w ciszy. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia nikogo tu nie było. Pewnie wszyscy bawią się w najlepsze, albo śpią gdzieś po kątach. Wydaje mi się, że ta druga opcja jest bardziej prawdopodobna. Clary posadziła mnie na moim łóżku a potem zdjęła ze mnie koszulkę i spodnie. Przykryła mnie kołdra a potem dała buziaka w czoło i wyszła z pomieszczenia. Nie mogłem usnąć i cały czas przewracałem się na łóżku. Co chwila słyszałem jak wchodzili ludzie, albo grzecznie kładli się do swoich łóżek, albo przy okazji kładzenia się demolowali wszystko dookoła siebie. Na szczęście po kilkunastu minutach, prawie wszyscy wrócili z imprezy i można było spokojnie usnąć. Nie minęło nawet pięć minut od uspokojenia  się sytuacji a ja już byłem w krainie Morfeusza...


Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba pomimo tego, że jest bardzo krótki. Przepraszam was za to ale niestety wena w tym tygodniu mi nie dopisuje, więc musiałam wycisnąć z niej ostanie końcówki.



~~~~~~~~~~~Następny rozdział 3 komy~~~~~~~

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 13 ~Clary~

Siedziałam w pokoju czekając na Zake' a. Gdzie on się podziewał!? Od dobrej godziny patrzyłam się w ścianę. Wszyscy siedzieli w klubie. Osobiście nie chciałam tam przebywać. Nie chciałam się upić. Ich Krzyki z baru niosły się echem. Po chwili zastanowienia i bezczynności postanowiłam go poszukać. Już miałam wychodzić gdy w drzwiach stanął Thomas. Jego zawsze pięknie ułożona fryzura teraz była totalnie zniszczona.
-Hej gdzie idziesz? -zapytał się zagradzając mi drogę. Z jego ust można było wyczuć alkohol.
-Poszukać Zake'a.. Chcesz może dołączyć?- zapytałam się jak zwykle udając próżną głupiutką dziewczynę. Wszyscy się na to łatwo nabierali a ja dzisiaj chciałam zdradzić Zakeowi moją prawdziwą "ja".
-Jasne -odpowiedział na moje pytanie równocześnie wyrywając mnie z transu.
Szliśmy cicho przechodząc co chwila przez nowy korytarz.
Po chyba godzinie byłam totanie głęboko gdzieś. Nawet potrafiłam zgubić Thomasa. Zrozpaczona usiadłam w kącie i zaczęłam czekać na kogokolwiek.
-Nie boisz się tak siedzić sama?- powiedział ktoś z końca korytarza. Nie widziałam jego sylwetki ale zaraz po głosie wiedziałam, że to mężczyzna.
-Nie-odparłam szybko i zdecydowanie.
Nie byłam tchórzem. Mogę go udawac przed innymi ale nim nie jestem. Po chwili mój rozmówca podszedł do mnie na tyle blisko, że mogłam zobaczyc kim jest. To był Lee!! W czystej postaci!! Zakryłam szybko z twarzy swoje szokowanie. Wstałam i podeszłam do niego.
-Co ty tu robisz?- odparłam udając słodką pizdę.
-A jak myślisz...?-odpowiedział pytaniem z głupim uśmieszkiem na twarzy..
Łał on umiał się uśmiechac! Odkryłam chyba kolejny cud w tej dziurze!
-Hmm nie wiem..może chciałeś wrócic z klubu i zgubiłeś drogę??-zapytałam patrząc się na niego spod rzęs.Wiedziałam, że to brzmi absurdalnie no bo jak niby trener i osoba, która była w tym miejscu od lat mogłaby pomylic drogę?!!
-Nie.Ja zgubił bym drogę? nie ma szans moja droga!- wykrzyknął tak, że jego głos odbijał się echem od nagich ścian korytarzy. Przeraziłam się.. A jeżeli mnie śledził i chce mi coś zrobic??
To bardzo możliwe, może byc pijany. I co ja wtedy zrobię. Niespodziewanie zapdała między nami nie zręczna cisza, którą przerwało moje zgrzytanie zębów. Nawet nie spostrzegłąm kiedy zrobiło mi się tak zimno. Nie mogłam tego powstrzymac. No tak jest kiedy wychodzi się w wiośnie bez zadnej kurtki! Byłam ubrana tylko w czarne dresy i białą bluzkę na ramiączkach.Niespodziewanie Lee ściągnął z siebie swoją czarną kurtkę i założył mi ją na ramiona.
-Może teraz będzie ci cieplej-odparł uśmiechnięty, przyglądając mi się z zainteresowaniem. 
-A ty??-odparłam zakłopotana.-co z tobą?!-dodałam po chwili.
-Ze mną dobrze będzie. A teraz chodzmy! Odporwadzę cię spowrotem pod klub.-powiedział biorąc mnie za rękę. Co on robił i sobie wyobrażał!?!? Nie jestem laską do przelecenia i porzucenia! Poza tym mam chłopaka... Prawda? Zake to mój chłopak?! Nie wiedziałam już co myślec.
-Kontynuując-odpowiedziałam idąc z nim.-co tam robiłeś?
Przez chwilę, ponownie się nie odzywał ale po chwili wypowiedział coś pod nosem. 
-Mógłbyś głośniej..?-powiedziałam puszczając jego ręke.
-Szpiegowałem cię-odparł wściekły.-i co, co na to powiesz?-wykrzyknął ponownie machając rękami przed moim nosem. 
Musiałam przyznac bałam się. Już miałam mu odpowiedziec kiedy powstrzymała mnie Sue.
-Clary co ty robisz z Lee...?-odparła zmieszana.
-Właśnie miałam..--zaczęłam ale nie wiedziałam co powiedziec. Para uciekła mi z ust. Stałam tak chyba z parę minut zawieszona.
-Miałaś co..?-spytała wściekła.
-Miała się ze mną pożegnac!- dopowiedział wściekły Lee odchodząc.-najlepszym razem lepiej pilnuj swojej koleżaneczki!-odparł na pożegnanie i tylko tyle go widziałam bo po chwili zniknął za korytarzem.
 Czułam jak łzy napływały mi do oczu. Przyczepiłam się do ramiona Sue i zaczęłam płakac.
-Co on ci zrobił?- powiedziała głaszcząc mnie po głowie.
Nie odezwałam się. Pozwoliłam aby zmieniła pytanie.
-Chcę do Zake-odparłam jak małe dziecko. Tym razem jej nie okłamałam. Żeczywiście chciałam do niego. Tęskniłam za nim w takich chwilach jak te. I chciałam się w końcu dowiedziec co chciał mi powiedziec.
-Wiesz gdzie on jest??-spytała mnie Sue. Jej rude włosy wchodziły mi do oczu.
-Nie, właśnie go szukałam z Thomasem ale on zniknął a potem pojawił się Lee.-wybełkotałam.
-Chodzmy ich poszukac chyba wiem gdzie mogą byc!-odpowiedziała pewna siebie.
Pokiwałam tylko głową i poszłam za nią. W trakcie drogi postanowiłam  się opanowac. Wszystko będzie dobrze.. Wszystko wróci do normy prawda...? Otarłam chusteczką moje mokre od łez policzki i posmarowałam usta szminką.
Wszystko będzie dobrze, przecież nie może byc gorzej powiedziałam do siebie ponownie w myślach. Po chwili Sue wskazała mi mały, wąski korytarz tuż nieopodal klubu. Nigdy tu nie byłam i nie widziałam tego miejsca... 
-Idz tu. Jeżeli nie powiesz żebym przyszła będę czekała na ciebie.-powiedziała popychając mnie do przodu. 
-Dobrze-wymamrotałam.
Szłam korytarzem pięc minut i nic. Już miałam się poddac kiedy usłyszałam czyjeś odgłosy. Szybko zwróciłam głowę w ich kierunku.
-Sue! -zawołałam zrozpaczona. To co widziałam nie mogło się równac z tym jak się czułam.
Po chwili przybiegła do mnie cała zdyszana.
-Co jest?!-odparła zdziwiona.
-To!- odparłam pokazując palcem w stronę dwóch całujących się chłopaków.
Przecież nie może byc gorzej..??!?!?!  Taa najprowdopodobniej byłam w błędzie. W tym momencie moje serce rozpadło się na miliard kawałków. 
Zake całujący się z Thomasem to było to czego spodziewałam się najmniej.


/Liv
Hej no więc chciałam się tak mniej więcej przedstawic! Od dziś będę pisała tu rozdziały z widoku Clary. Mam nadzieję, że rozdział się podoba :) Przepraszam, że nie był wcześniej ale May miała napisac ten rozdział ale w końcu wyszło co wyszło i ta daaaam ! :)



piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 12 ~Susanne

Podczas gdy włuczymy się po korytarzach z naprzeciwka zaczyna biec Lee. Serce podskakuje mi do gardła, lekkie światła tunelu dają lekką poświate na jego śliczną twarz. Podbiegando nasnz radosnym uśmiem na twarzy.
- Hej - mówi obrzucając nas spojrzeniem. - macie ochotę zagrać dziś w butelkę?
Zake i Thomas wymieniają spojrzenia.
- Gdzie i kiedy? - zadaje pytanie Zake
- dziś o północy, macie godzinę - patrzę na zegarek. Ma racje je jest już prawie 11 - tam gdzie zawsze, niedaleko tego klubu.
Thomas kiwa głową. Niebiesko włosy rusza przed siebie, a my za nim.
Równie dobrze Zake mógł by mieć opaskę na oczach bo bez zastanowienia w ciągu 10 minut dchodzimy do ów klubu. Nie jestem zbyt chętna, ale Clary w końcu mnie przekonuje bym weszła. Chłopcy ruszają do baru po drinki, a ja i blondynka znajdujemy wolny stolik. Kilka minut potem Zake i Thomas dosiadają się do nas. Po chwili stoi przede mną kolorowy drink. Odsuwam go na środek stołu. Trójka patrzy na mnie pytająco.
- Nie pije alkoholu - mówię
- Twoja strata słonko - odparowuje Zake.
Drinki znikają jeden po drugim i zaraz pojawiają się nowe. Clary przestaje po 3, ale chłopcy idą w zaparte i gdy wybija 12 są pijani.  Razem z Clary pośpiesznie wychodzimy z klubu. Po chwili obie przypominamy sobie o tym, że nie mamy pojęcia gdzie iść. W jednej chwili odwracamy się  w stronę chłopaków. Obaj ociągają się z tyłu śmiejąc się zdennych żartów.
Dochodzimy spóźnieni na miejsce. Widzę tam 3 nowicjuszy, a reszta to starsi Nieustraszeni. Gdy się dosiadamy jest nas około dwunastki. Umiejscawiam się pomiędzy Thomas'em, a Clary. Zake siada naprzeciwko pomiędzy dwoma laskami, na twarzy blondynki maluje się zazdrość.
- No to możemy zaczynać - mówi z uśmiechem na ustach jakaś Nieustraszona.
Butelka zaczyna się kręcić. Pierwsze zadanie pada ma Lee. Ma iść do baru i zrobić coś głupiego lub oddaje fanta. Potem jest Mery, krążą jej zaśpiewać jakąś piosenkę Prawych. Clary podśpiewuje ją pod nosem...
Nieustraszeni są najgorsi z całej piątki....
Tylko tyle zapamiętuje z tej piosenki.
- Sue droga - to głos Zake... patrzę na butelkę... jest wycelowana we mnie. Jak mogłam stracić czujność.
- No czekam - mówię arogancko na co Zake się złośliwie uśmiecha.
- Masz 2 opcje - pokazuje przy tym dwa palce - pierwsza... pocałuiesz Tommy'ego - wytrzeszczam oczy... mam pocałować Thomasa na oczach wszystkich?! - druga opcja to - extra buduje napięcie - upijesz się do nieprzytomności.
Odwracam się do Thomasa. Raz kozie śmierć. Przyciskam swoje wargi do jego. Gdy pijany chłopak wplata swoje palce w moje rude włosy i oddaje pocałunek ciepło rozlewa się po moim ciele. Wilki zaczynają gwiznać i krzyczeć z podziwu. Kiedy czuje, że mój mózg domaga się tlenu odrywam się od bruneta. Patrzę na jego twarz, Thomas szczerzy się jak debil. Czuje jak rumieniec oblewa mi policzki i spuszczam wzrok. To było na prawdę przyjemne.... Susanne myśl rozsądnie! Ogar!

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 11 ~Thomas

Siedziałem z Zake'm przy naszym stoliku. Cały czas przed oczami miałem obraz zakrwawionej twarzy przyjaciela i pobitej Sue. Nie chciałem wiedzieć tego demona na oczy, ale niestety po chwili do stołówki wparowała śmiejąca się Clary ciągnąca za nadgarstek tą rudowłosą wiedźme. Blondynka usiadła obok Zake'a i dała mu całusa w policzek, a ruda zdzira siadła obok Clary, jednocześnie odsuwając się na sam skraj ławki. Clary i Zake zaczeli coś do siebie szeptać, ale Zake chyba nie czuł się komfortowo...  co chwila na mnie spoglądał, a gdy zobaczył, że ja albo Clary to widzimy, znowu patrzył na nią. Wtedy spojrzałem na Rudą sukę... Była zapatrzona w jednego ze starszych wilków. Chłopak o średniej długości kasztanowo-rudych włosach, nawet wysoki i umięśniony...  na oko miał z 18 lat... Zaraz! To przecież jest Lee! Nasz instruktor! Historia lubi się powtarzać... nie, to nie może być prawda... Nie...  wtedy...  wtedyi ja i Zake umrzemy... a co gorsze...  Sue umrze... w ogóle skąd ja o tym wjem? Lepiej będzie jak zapomne... Wtedy Clary przerwała ciszę.
- A może pójdziemy zrobić tatuaże? Ja i Zake już mamy...  a wy?
Nie miałem tatuażu. Nie wiedzialem gdzie pójdę, więc wolalem nie farbować włosów ani nie robić tatuażu. Nie chcialem, by moje dzieci, na przykład w Serdeczności, pytały się skąd je mam... Ale teraz, skoro zostałem w Nieustraszoności... wypadało zrobić przynajmiej jeden... Ale jeśli Sue ma tam iśc to nie. W sumie...  wtedy bym zobaczył czy historia się powtórzy... Czy Sue zrobi sobie tatuaż z jaskółkami... Nie! Musze o tym zapomnieć...
- Z chęcią pójdę.
- Jak on idzie to ja nie.
- Ej, ruda wiedźmo, przepraszam za tamto...
- Zamknij się...  - wycedziła przez zęby Sue.
- Ej, co się stało? - spytała zmieszana Clary. To było dziwne. Clary zwykle była żywiołową osobą i NIGDY nie bywała zmieszana.
- Nic. Thomas chciał powiedzieć, że musimy pomówić na osobnosci. - to powiedziawszy wstała, zwalając swoją tacę z jedzeniem. Cała sala zamilkła i spojrzała na nią, a ona nie zważając na to pociagnęła mnie za rękaw w stronę wgjscia. Kiedy wyszliśmy, głosy zamilkły.
Sue ciągnęła mnie w TO miejsce. Wiedziałem to...  Nawet nie wiem skąd. Gdy tam dotarliśmy zaczęła...
- CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?! ZACZĄŁEŚ WTEDY, A TERAZ CO TO BYŁO?!
- Sue. - złapałem ją za ręce, którymi silnie gestykulowała - zapomnijmy. Prosze. Zapomnijmy o tym co było i się pogódźmy. Mam... mam bardzo złe przeczucie... prosze, pogodźmy się...
Sue zamysliła się. Widziałem trybiki w jej oczach, puki nie opuściła głowy i nie wyszeptała.
- Zapomnijmy...
Ledwo to usłyszałem, ale ona po chwili powtóżyła głośniej.
- Masz racje. Zapomnijmy.
Clary i Zake czekali na nas pod salonem tatuażu.
- Co się z wami dzieje?! - zapyt Zake - od kilku dni zachowujecie się jak jakieś 5-letnie dziewczyneczki, którw kłócą się o kawałek ciasta.
- Ale ciasto jest dobre... Szczególnie czekoladowe...  - zacząłem
- Nic się z nami nie dzieje Zake. Idziemy? - wtrąciła Sue
- Tak! Chodzmy już! - odparła Clary, do której wróciła cała pozytywna energia.
Byłem tu już wiele razy z Zake'iem, Nicolete, moim starszym bratem, który przeszedł do erudycji... i z moją siostrą bliźniaczką, Zoe. Noestety ona została w rodzinnej frakcji.
Studio tatuażu było nawet przestronnym miejscem. Ściany tam były czarne, a co kilka mertów wisiały obrazy z propozycjami tatuaży. Światło było dziwne, kilkanaście lampek wbudowanych w sufit, każda świecąca światłem o innym kolorze. Podłoga była z ciemnych desek. Z sufitu zwisały tabliczki z jeszcze innymi propozycjami tatuaży.
Moją odwagę przykuł ten sam tatuaż co zawsze - czarne płomienie na załych plecach. Odwiedziłem go z chaczyka i podeszłem do Maddie. Ta uśmiechnęła się do mnie i gestem zaprosiła mnie do osobnego pokoju. Zdjąłem mój czatny t-shirt i położyłem się na fotelu plecami do góry. Tatuażystka jeszcze chwile krążyła szukając igły i innych sprzętów, poczym usiadla na taborecie i uruchomiła maszynę.
Po jakiś 2-3 godzinach wyszedłem. Reszta czekała już na mnie. Na pierszy rzut oka nie wygladali jakby mieli jakieś nowe tatuaże, jednak Zake i Clary na śniadniu mówili coś o wytatuowaniu swoich imion na nadgarstkach. Co do Sue, to nie miałem pojęcia co wytatuowała. Gdy zobaczyła, źe szukam na niej tatuażu, uśmiechnęła się. Gdy szliśmy się gdzieś poszfendać całą grupą, przeszła obok mnie i szepnęła.
- Na plecach.
Po tym, szybko odeszła do Clary by nie wzbudzić niczyich podejrzeń, a ja ujrzałem fragment skrzył jakiejś wróźki czy motyla wystajacy zza jej bluski.

niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 10~ Zake

Notka od autora
Z góry przepraszam za błędy ale muszę napisać ten rozdział na telefonie. ;-;

W trakcie wyboru tatuażu, pojawiła się przyjaciółka mojej mamy. To ona robiła mi tatuaż dwa lata temu.
- Siemka, komu mam pomóc w wyborze. - przywitała nas brunetka.
- Tej oto pięknej damie. - powiedziałem pokazując na Clary i puszczając oczko do Maddie.
- Hejka, mam na imię Clary. - przedstawiła się blondynka, podając rękę nowo poznanej dziewczynie.
- Maddie. Jakiej wielkości ma być tatuaż i gdzie chcesz aby był zrobiony? - zapytała.
- Napewno ma być mały i chce go po prawej stronie na brzuchu. - powiedziała, a jej policzki zalały rumieńce.
- Dobrze, poczekaj chwilę a ja przyniosę kilka propozycji.
Popatrzyłem na Clary która próbowała powstrzymać łzy. Przyciągnołem ją do siebie i zamknąłem w żelaznym uścisku. Przytuliła się do mnie i zamknęła oczy.
- Co się dzieję? - spytałem z troską w głosie.
- Jakby moi rodzice dowiedzieli się co chcę zrobić. - załkała - Byli by bardzo niezadowoleni.
Przycisnąłem ją do siebie mocniej i pocałowałem w skroń.
- Yhym. - przerwała nam Maddie a w ręku trzymała kilka projektów.
Blond włosa wyślizgnęła się z moich ramion i z udawanym uśmiechem podeszła do brunetki.
- Wszystko będzie dobrze. - szepnąłem jej do ucha kiedy siedziała i wybierała projekt.
Poszedłem zobaczyć inne tatuaże w innej części studio. Po chwili zobaczyłem tatuaż przypominający płatek śniegu. Zdjąłem go ze ściany i poszedłem pokazać mojej toważyszce.
- Clary, a ten? - pokazałem jej tatuaż kiedy się odwróciła.
- Jest idealny. - podbiegła do mnie i mocno mnie uścisnęła. - Właśnie o taki mi chodziło, żeby był subtelny i w pełni mnie opisujący. - powiedziała, a po chwili wspięła się na palce i delikatnie musnęła moje wargi.
- Wiedziałem, że Ci się spodoba. - wyszczeżyłem się, ukazując moje białe jak śnieg zęby.
- Dzięki. - zabrała ode mnie projekt  i ruszyła do Maddie, która przyglądała się całej scenie.
Usłyszałem jak woła mnie Clary i podszedłem do niej.
- Potrzymasz mnie za rączkę. - powiedziała jak małe dziecko i szeroko się uśmiechnęła.
- Jasne, słoneczko. - powiedziałem z radością w głosie.
- Ale nigdy nie nazywaj mnie słoneczko! - powiedziała "zła" a potem głośno się zasmiala.
- Tak jest! - powiedziałem i zasalutowałem.
Podała mi rękę a ja splotłem nasze palce. Blond włosa zarumieniła się na ten gest a ja jeszcze dałem jej całusa w policzek. Wtedy była czerwona jak burak, ale dla mnie i tak wyglądała ślicznie.
- Nie martw się. - powiedziałem do niej aby dodać jej otuchy.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i zamknęła oczy. Po chwili przyszła brunetka, która ma zamiar zrobić Clary tatuaż. Kiedy Maddie zaczynała, blond włosa mocniej zacisnęła powieki i wybiła paznokcie w moją dłoń. Nic nie mówiłem, o bólu, który przeszywał moją dłoń. Wiedziałem jak ona się teraz boi.
Po kilku minutach wyszliśmy ze studio i udaliśmy się do baru, aby uczcić pierwszy tatuaż Clary. Kiedy byliśmy w barze, zamówiłam dla nas po drinku i poszliśmy w głąb pabu aby spokojnie porozmawiać.
- I jak, bardzo bolało?? - zapytałem z ciekawością w głosie.
- Nie, nie było najgorzej. Ale i tak dzięki, że przy mnie byłeś. - powiedziała, lekko rumieniąc się.
- Cała przyjemność po mojej stronie - odpowiedziałem, uśmiechając się.
Kiedy wypiliśmy jednego drinka, poszedłem do baru i zamówiłem jeszcze cztery. Tej nocy nie mogę zapomnieć, muszę się porządnie upić. Kiedy wracałem na miejsce, zobaczyłem, że do Clary przystawia się jakiś Nieustraszony. Kiedy podszedłem bliżej rozpoznałem mojego odwiecznego wroga, Jace`a. - Co tu robisz? - zapytałem groźnie.
- Jak widzisz, rozmawiam. - odpowiedział, a potem się głupio uśmiechnął.
- Teraz możesz już spadać, bo ta dziewczyna ma już swojego Księcia. - powiedziałem a potem dosiadłem się do Clary i objąłem ją w tali.
Jace podniósł swoje szanowne cztery litery i z niezadowoloną miną wrócił do innych Wilków. Wypiliśmy swoje drinki i ruszyliśmy do naszych sypialnii. Kiedy byliśmy w drodze stanęliśmy na chwilę aby omówić plan na jutrzejszy dzień. Jednak byliśmy za bardzo zalani i rozmowa zamieniła się w szeptanie sobie nawzajem czułych słówek w prost w nasze uszy. Kiedy zakończyliśmy naszą "zabawę" rozdzieliliśmy się i każdy poszedł w swoim kierunku.
Rozebrałem się do bokserek i szybko wszedłem pod kołdrę. Już po chwili byłem w objeciach Morfeusza.
Kiedy wstałem od razu spojrzałem na zegarek, który wskazywał 8:15. Rozejrzałem się po pokoju, kilka łóżek było pustych, tylko trzy były zajęte. Szybko wstałem i ubrałem się w strój do ćwiczeń. Poszedłem na śniadanie i usiadłem obok Clary.
- Cześć śliczna. - przywitałem ją, dając jej buziaka w policzek.
- Cześć brzydalu. - pocałowała mnie delikatnie w usta i szybko oderwała się odemnie.
- Może trochę milej?! - powiedziałem biorąc kanapkę w rękę. Kiedy położyłem ją na talerzu, poczułem czyjeś wargi na swoich. Nie była to Clary bo bym ją poznał a więc byla to Zoe, moja była dziewczyna. Oderwałem się od niej szybko.
- Czego chcesz! - warknąłem
- Jak ty się ze mną witasz?!!?! - odpowiedziała zmiesza.
- Normalnie - powiedziałem drwiąco.  - a jak mam się odzywać do swojej BYŁEJ dziewczyny. Jakbyś nie widziała mam nową dziewczynę. - powiedziałem obejmując Clary ramieniem i całując ją czule w usta.
- Mmmm - powiedziała Clary, kiedy się od niej odsunąłem. Zobaczyłem jak Zoe odchodzi niezadowolona.
- Przepraszam Cię Clary. - powiedziałem.
- Nic się nie stało. Czy długo z nią byłeś??
- Tak, mniej więcej trzy lata. - powiedziałem smutno.
- Czemu nie jesteście razem??
- Nie ważne, powiem Ci kiedyś indziej.
- Okej.
- Możemy pójść w jedno miejsce, chciałbym Ci coś powiedzieć. Trening zaczyna się dopiero za 20 minut.
- No dobrze, to chodźmy.
Wyszliśmy ze stołówki i udaliśmy się w pewne miejsce. Po kilku minitach byliśmy na miejscu, a mianowicie przy rzece i moście.
- Co chciałeś mi powiedzieć??
Szybko pocałowałem ją w usta i całowałem zachłannie. Oderwałem się od Clary i powiedzialem.
- Czy zostaniesz moją dziewczyną?? - spytałem cichutko.

czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 9 ~Susanne

Thomas zwiał... co to do cholery było?! Co ten laluś sobie myśli? "Jestem ładny to mogę całować karzdą dziewczynę"?! Byłam zdezorientowana. Wszystko mieszało mi się już w głowie, dłonie mi drżały i ze zdziwienia i z wściekłości. Miałam ochotę przywalić komuś, niesty byłam tu sama ze swoimi myślami. Dostrzegam schody po których tu zeszliśmy i zaczynam się wspinać. Mam dość. Tylko czego? Sama nie wiem. Zawsze wyobrażałam sobie swój pierwszy pocałunek w pięknym miejscu i z osobą, którą kocham całym sercem, a co dostałam? Pierwszy pocałunek od Thomasa, którego ledwo znam i to jeszcze na dnie jakieś przepaści. Gdyby to się stało na terenach Serdeczności pewnie bym uciekła do sadu lub poza obrzeża miasta. Tu znam tylko dwa, no może trzy miejsca. Dzięki pamięci fotograficznej rozpoznaje drogę do stołówki. Mijam biegające dzieci, których włosy powiewają za nimi gdy te robią najróżniejsze rzeczy. Przypominają mi trochę małych Serdecznych tylko, że my nie balansowaliśmy na krawędzi życia i śmierci... Idę prosto do sypialni transferów gdy nagle słyszę cichy chichot. Cofam się najciszej jak tylko umiem i staję przyciśnięta do kamiennej ściany, wychylam lekko głowę by zobaczyć co się tam dzieje. Nagle dostrzegam świecące złotem blond włosy... to na 100% jest Clary, druga osoba to na pewno chłopak. Z tej odległości nic nie zobaczę więc cicho jak mysz kościelna podkradam się trochę bliżej. Zamurowało mnie to był Zake i Clary, ta scena była tak słodka, że chciało mi się wymiotować. Clary miała ręce splecione na jego szyi, Zake mocno obejmował ją w tali szepcząc coś do jej ucha. Gdy mocniej się im przyjrzałam zrozumiała, że musieli trochę wypić, wzdrygnęłam się gdy dziewczyna powiedziała, że musi już iść. Zaczęłam biec przez korytarz, a moje kroki niosły się echem po korytarzach. Nie mogłam dać się dogonić bo mogła bym mieć kłopoty. Nawet gdybym najadła się chleba Serdecznych nie powiedziałabym, że oglądanie takich scen jest fajne. Wpadam do sypialni i szybko kładę się na łóżku. Po chwili ukojona miarowymi oddechami nowicjuszy zapadam w głęboki sen...
Głośne łomotanie wyrywa mnie ze spokojnego snu. Lekko otwieram oczy i nie mam przez pewien czas pojęcia gdzie jestem. Szare pomieszczenie z 9 osobami w czarnych piżamach i kobieta stojąca w drzwiach i każąca nam wstawać. Dopiero po kilku minutach przypominam sobie zdarzenia z poprzedniego dnia... Ceremonia Wyboru, Erudycja, skok by zostać Nieustraszoną i nowi hmmm przyjaciele. Wyliczam wszystko w myślach, a gdy sobie przypominam o Thomasie złość pojawia się znikąd. Dziewczyna na łóżku obok mnie siada... to Clary. Wiem, że tu nie ma mojej siostry co zaraz by mi przywaliła poduszką prosto w twarz żebym się obudziła, to już nie jest Serdeczność.  Siadam powoli na łóżku i wbijam wzrok w kamienną ścianę. Do śniadania mam 20 minut więc zwlekam się z łózka, gdy moje bose stopy dotykają zimnej kamiennej podłogi moje ciało przeszywa dreszcz. Gdy schylam się po ciuchy leżące w mojej szafce słyszę śmiechy innych nowicjuszy. Postanawiam to zignorować, zgarniam czarne ubrania i ruszam do łazienki dla dziewczyn. Staję przed umywalką i ochlapuje lodowatą wodą twarz. Nie ma sensu bym myła teraz włosy wiec tylko zakładam ubrania. Wczoraj w nocy musiał ktoś przynieść dla nas nowe ubrania bo znalazłam jeden komplet więcej. Rozglądam czarne ubrania, od razu rozpoznaje do czego są potrzebne. Specjalnie do treningów, czarne spodnie i koszulka na ramiączka. O dziwo wszystko wydawało się ścisłe i tak owszem wygląda, ale w rzeczywistości jest bardzo wygodne i elastyczne. Gdy już mam wychodzić przypominam sobie o rudej szopie na głowie i wracam przed lustro. Łapie czarny grzebień i zaczynam rozczesywać splątane włosy. Nadal nie mam pojęcia co myśleć o tym co wczoraj się stało, mam nadzieję, że szybko coś wymyślę. Wiążę włosy w wysoki kucyki i wychodzę. Nie chce mi się jeść wiec idę prosto do sali treningowej, tak naprawdę gdy w pewnym monecie gdy nie wiem gdzie powinnam skręcić zaczynam wsłuchiwać się w otaczający mnie mrok. Pomiędzy pluskiem wody o posadzkę, a moim miarowym oddechem słyszę śmiech i rozmowy. Nie dobiegają ze stołówki którą już dawno minęłam tylko z innego miejsca. Mam nadzieję, że z tego miejsca gdzie chce dojść. Ruszam powoli całkowicie zdając się na słuch. Nie wiem ile idę przez półmrok siedziby Nieustraszoności, aż docieram do wielkiej hali pełnej nowicjuszy oraz różnych przyrządów treningowych. Najpierw dostrzegam Clary, zaraz potem Zake, a na końcu Thoamsa. Nagle moje nastawienie się zmienia, złość wypełnia cała mnie. Przepycham się pomiędzy nowicjuszami. Łapię koszulkę Thomasa i przyciskam go do ściany, chłopak jest zdezorientowany i nie wie co się dzieje. Podnoszę pieść i z całej siły uderzam go prosto w twarz, moją rękę przeszywa dreszcz. Gdy zauważam, ze krew mu leci z nosa uśmiecham się mściwie. Już jestem gotowa do kolejnego ciosu gdy czyjaś mocna dłoń łapie mnie za nadgarstek i rzuca na ziemię. Nade mną stoi Zake, nagle przeszywa mnie ból, chłopak zaczyna mnie kopać. No dalej Sue wymyśl coś. Ponaglam się  w myślach. Przyjmuję kolejne ciosy, nagle w moje głowie zapala cię lampeczka. Ciosy zadawane przez niebiesko włosego zawsze maja pomiędzy sobą kilku sekundowe przerwy i to zawsze takie same zostaje mi wyliczyć ile to trwa i wtedy mu przeszkodzić. Otwieram oczy i podcinam chłopaka. Nie przewraca się, ale traci równowagę dzięki czemu mam czas by się podnieść i przywalić mu łokciem w brzuch. Szybko się odsuwam, gdy Zake próbuje mnie kopnąć a szybko robę unik. Uderzam Zake pięścią w twarz, ale on był przygotowany. Łapie mnie i zaczyna uderzać pięścią. Cholera wymyśl coś Sue, nie poddawaj się. Mocno wbijam mu zęby w rękę, Zake syczy z bólu gdy czuje krew na języku. Kopie go mocno w kolano, ale gdy uderzam w głowę on wykręca mi rękę. Czuje łzy zbierające się pod powiekami, odganiam je mrugając. Już mam go uderzyć gdy nagle Zake puszcza. Jakaś kobieta łapie go za ramię na co on wydaje stłumiony krzyk bólu... jakiś specjalny chwyt? Jeśli tak to musze się go nauczyć. W chwili gdy instruktorka rzuca Zake'a na ziemię czyjeś silne dłonie oplotły moje ramiona.  Gdy tracę podłoże pod stopami zaczynam się szarpać, ale wtedy ów osoba rzuca mnie mocno na ziemie. Sycze z bólu bo upadam na ramie w które kopnął mnie chłopak.
- Co tu się wyprawia?! - krzyczy Peter... chyba najmłodszy lider
- Zake i Sue się pobili - odzywa się Malie instruktorka transferów.
Podnoszę wzrok i patrzę prosto w oczy instruktora urodzonych Wilków. Ma piękne brązowe oczy i czarne włosy. Widzę  kilka tatuaży. Gdy tak się na niego gapie on uśmiecha się do mnie szeroko ukazując swoje białe zęby. Oblewam się rumieńcem.
- Odjąć im 10 punktów! - ten głos wyrywa mnie z zamyślenia, próbuje wstać ale wtedy czarne plamki zaczynają tańczyć mi przed oczami.
Po chwili urodzeni Nieustraszeni wychodzą na biegi, a my zostajemy ćwiczyć. niestety moje myśli cały czas zaprząta piękny czarno włosy 18 latek...




Mam nadzieję, że się podoba :) W sobotę wyjeżdżam i na 99% nie będę miała WiFi, zostawiam was pod opieka May i Natki. Wracam 26.01 i wtedy nadrobię zaległości na blogu. Mam tylko nadzieję, że dziewczyny dobrze się wami zajmą ;)
~Lisia :*

niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 8 ~Thomas

Staje przed Sue z założobymi rękami.
- I co, kiedy nie ma przyjaciół to jestś silny, co księciuniu?
Znowu to robi. Jak ja tego nienawidze. Chwyciłem ją za rękę.  Poprowadziłem ją w pewne miejsce, gdzie nigdy nikt nie chodzi. Tam będziemy mogli w spokoju pogadać.  Zabrałam ją nad przepaść. Następnie zacząłem skakać po ukrytych schodach przy ścianie.  W końcu znaleźliśmy się na brzegu rzeki płynącej na dnie przepaści.
- Czemu mi to robisz? Czemu zawsze mówisz na mnie księciunio? - zapytałem. -  Mam na imię THOMAS.  T - H - O - M - A - S.
- No bo przecież nim jesteś księciunu. - po tych słowach pokłoniła mi się i zaczęła chichotać.
- Sue to nie jest śmieszne.
- To co jest? - zapytała i znów zaczęła chichotać.
- SUE! - krzyknąłem, ale ona się już rozchichotała na dobre. Po chwili chichot przerodził się w śmiech. Już zaraz śmiech niósł się echem po grocie.
- Musi przestać. - pomyślałem. - I to jak najszybciej. Musi być jakiś sposób.
Wtedy poczułem dziwny impuls. Tak jakbym nie kontrolował ciała i zrobił to podświadomie. Złapałem ją za rękę, podniosłem jej głowę i pocalowałem.
Niby nic dla Noeustraszonego. Ale...  to mną w jakimś stopniu wstrząsneło. Jednak...  ona nie protestowała... Nie odepchnęła mnie.
W końcu zakończyłem to. Gdy się od  siebie oddaliliśmy, wredotka miała zdziwioną minę, ale jednak nie była zła. Chyba.  Szybko się odwróciłem i pobiegłem nawet nje wiem gdzie. W środku nie czułem nic...

Wiem, mega krótki, znienawidzicie mnie. Ale wiecie...  brak weny i pisane szybciutko przed snem... Postaram się by kolejne były lepsze i dłuższe. 

~May

czwartek, 8 stycznia 2015

Takie Info

Pewnie już zauważyliście, że rozdział Thomasa nie pojawił się jeszcze. Dlaczego? Ferie oznaczały dużo czasu, niestety wraz z powrotem do szkoły mamy go mniej.
Po prostu posty będą rzadziej, chyba się nie wkurzycie, prawda?

PS: Wyjeżdżam w pierwszy tydzień feri (17-26.01.2015) i jeśli nie będzie WiFi w ośrodku to pewnie rozdziały Sue się w tym okresie nie pojawią.

~Lisia

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 7 ~Susanne

Lecę przez ciemność. Podmuch wiatru owiewa moje ciało. To jest niesamowite. Udeżam o coś plecami i odbijam się na około metr w górę i znów upadam na siatkę. Zaczynam się śmiać, patrzę na niebo które ma teraz odcień fioletu. Uwielbiam taką adrenalinę.
-Masz zamiar tam leżeć i czekać, aż ktoś na ciebie spadnie? - pyta jakiś damski głos
Zaczynam się turlać po siatce w strone głosu, czuję jak ktoś napina siatkę by było mi łatwiej zejść. Staję na drewnianej platformie i patrzę na Nieustraszoną.
- Jak masz na imię? Możesz je zmienić
Mogę zmienić imię... To rozsądne bo gdy społeczeństwo dowie się o szpiegu Erudycji każdy pozna moje prawdziwe imię...
- Sue - mówię gdy ktoś spada na siatkę - jestem Sue.
Wilki którym się nudziło skaczą jeden po drugim. Gdy już wszyscy stoimy na twardym gruncie ruszamy przez kamienne korytarze. Ktoś dotyka mojego ramienia, a ja odskakuje.
- Pokarze ci gdzie jest sypialnia transferów - uśmiecha się ukazując swoje białe zęby - a tak w ogóle jestem Clary
- Sue - mówię
Clary skręca w jeden z bocznych korytarzy. Dziewczyna coś mówiła, a ja zaczęłam się jej przyglądać. Clary ma melodyjny głos, długie proste blond włosy sięgające do bioder. Jasną cerę i rumiane policzki. Jej błękitne oczy maja w sobie wiele ciepła i niestety głupoty. Jest wysoka i ma idealną figurę. Po prostu jest śliczna i obawiam się, że trochę tępa.
- Sue jesteś tam? - pyta blondynka
- T..tak jestem tylko trochę się zamyśliłam
Dziewczyna lekko chichocze co czyni ją jeszcze bardziej dziewczęcą. Wchodzimy do środka. Stoi tam 10 łóżek w tym 8 zajętych, 2 skrzynie jedne na stare ubrania druga z czarnymi ciuchami. Zajmuje wolne łóżko obok Clary i zaczynam grzebać w czarnych ubraniach. Zakładam luźny czarny t-shirt, wytarte czarne spodnie i glany. Clary nie ma w pokoju tylko widzę skrawek papieru z napisem "kolacja o 20:00". Patrzę na zegarek mam 10 minut by w tym miejscu odnaleźć stołówkę. Chowam szybko torbę pod łóżko i wychodzę. Błądzę jakiś czas po ciemnych korytarzach. Pytam się jednego Wilka o drogę, a on zirytowany mówi mi gdzie mam iść.  Spóźniona o jakieś 15 minut wchodzę na stołówkę. Wokoło mnie panuje kompletny zamęt, słyszę śmiechy i rozmowy. Dostrzegam Clary. Idę w jej stronę, siedzi przy stole z 2 chłopakami. Siadam na przeciwko dziewczyny.
- Jestem Sue - mówię do nich
- Ja jestem Zake, a to jest Clary - mówi niebieskowłosy
- Ymm Zake - zaczyna Clary - my się już znamy...
Nakładam na talerz hamburgera. Przenoszę wzrok na Zake'a. Ma krótkie granatowo-niebieskie włosy i lodowato błękitne oczy. Ciemna karnacja doskonale do niego pasuje. Urodzony Nieustraszony z zewnątrz, tak jak moja okładka ukazuje mnie jako Serdeczną, ale widzę, że coś go trapi. Nie mogę się lepiej przyjrzeć bo on i Clary wychodzą. Przenoszę wzrok na drugiego chłopaka.... to księciunio.... Ma długie czarne włosy, ale nie tak długie by można je związać. Jasna cera, ale o wiele ciemniejsza od mojej. Granatowe oczy kryją wiele tajemnic, które sama nie wiem czemu chcę poznać... jest umięśniony, ale mniej niż Zake. Książę podnosi wzrok i natrafia na mój. Ta cisza jest nie do zniesienia...
- Jak masz na imię? - pytam
- Thomas
- Acha czyli - zaczymam opierając łokcie na stole - księciunio jednak ma jakieś imię
- Nie mów tak na mnie!
- Dlaczego? Czyżby księciu korona z głowy spadła?
Dostrzegam kontem oka dwie dziewczyny które patrzą się na nas i ledwo nie wybuchają śmiechem.
- Zamknij się Sue! - Thomas traci już cierpliwość
- Sue, Sue, Sue... - uśmiecham się złośliwie - tak mam na imię - dwie Nieustraszone wybuchają śmiechem.
Wstaję i idę do wyjścia. Słyszę, że Thomas idzie za mną. Idę przez korytarz, ale nagle księciuniu zagradza mi drogę...

Sorry za to, że dziś taki krótki rozdział, ale kompletnie brak mi weny :( mam nadzieję, że się podoba.
Tak wiem błędy, ale piszę na telefonie...
~ Lisia

piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 6, ~Zake

Wybiegłem z budynku wraz z wszystkimi Wilkami, oczywiście kierowaliśmy się do torów. Nie zdziwił mnie fakt, że Thomas pozostał w Nieustraszoności. Jest do niej stworzony. Ale ja nadal nie wiem czy dobrze zrobiłem zostając. Wszystko może się jeszcze zdarzyć, postaram się przetrwać i pozostać nieugiętym. Nikt nie może się dowiedzieć, że jestem Niezgodnym. Nikt, nawet Thomas. Moje rozmyślenia przerwała piękna dziewczyna przebiegająca obok mnie. Po jej stroju poznałem, że była Prawą. No właśnie była, teraz jest w tej samej frakcji co ja. Była to piękna blondynka, jej włosy sięgały do pupy, miała również piękne niebieskie oczy. Chyba zauważyła, że ktoś się na nią patrzy bo rozejrzała się podejrzliwie. Natknęła się na mój wzrok i delikatnie podniosła swoje kąciki ust. Chciała chyba osiągnąć delikatny uśmiech, ale jej nie wyszło i twarz wykrzywiła się w grymas. Zauważyłem jak dobiega do mnie Thomas więc szybko przeniosłem wzrok na niego.
- Hej stary. - powiedział wyraźnie zmieszany.
- Hej. - odpowiedziałem bez entuzjazmy. Nie mam ochoty na słuchanie jego wyżaleń.
Widziałem już tory, byliśmy coraz bliżej. Usłyszałem jak ciężka maszyna jedzie po torach. Jak zawsze punktualnie. Zacząłem biec i już po chwili znalazłem się w naszym rogu. Niestety siedziałem tam tylko z Thomasem.
Usłyszałem ciche łkanie i podążyłem wzrokiem do sprawcy. Była nią piękna blondynka. Podszedłem do niej i jak gdyby nigdy nic przytuliłem ja do swojej klatki. Spojrzała się tylko na mnie podejrzliwie ale nie odepchnęła mnie. Byłem bardzo zdziwiony, najwidoczniej potrzebowała tego i to bardzo. W końcu moja ciekawość wzięła górę.
- Jak masz na imię?? śliczna - dopowiedziałem w myślach
- Clary. A ty?? - zapytała ze swoim ślicznym uśmiechem ukazując przy tym niezwykle białe zęby. Zauważyła, że wpatruje się w nią jak w obrazek i zarumieniła się niezwykle słodko.
- Zake. - odpowiedziałem szybko.
- Miło mi Cię poznać, Zake.
- Wzajemnie.
- Więc jak się już poznaliśmy, to może opowiesz mi czemu z twoim pięknych oczu płynęły łzy?
- Naturalnie. Płakałam, ponieważ moi rodzice są na mnie niezwykle źli, że wybrałam taką a nie inną frakcję.
- Nie przejmuj się nimi, to nie jest dostateczny powód żebyś płakała. A zresztą, to Ty będziesz się męczyć i walczyć o przetrwanie a nie oni. Powinni być z Ciebie dumni. - uśmiechnąłem się zalotnie
- Dziękuję, dziękuje za wszystko co dla mnie dzisiaj zrobiłeś. - uśmiechnęła się niezwykle uroczo, a ja odwzajemniłem uśmiech. 
- Uwaga Nowicjusze! - powiedział głos, który należał do Petera jest on... - Jestem Peter, przywódca Nieustraszonych. Waszym pierwszym zadaniem, będzie skoczenie z tego pociągu, na dach tamtego budynku. 
- A co jak nie wyskoczymy? - zapytał ktoś z tłumu.
- Cóż.. wtedy zostaniecie bezfrakcyjnymi. - odparł Peter - Cóż.. zbliżamy się. Lepiej podejmijcie decyzję. 
- Bardzo się boję. -usłyszałem szept do ucha.
- Nie martw się, będzie dobrze. Ja wyskoczę pierwszy a ty po mnie. Najwyżej złapiesz się brzegu a ja Cię wciągnę. - zaproponowałem.
- Okej, tak zrobimy.
Wziąłem rozbieg i znalazłem się na dachu wyznaczonego budynku.
- Zake! - usłyszałem wołanie Clary.
Jak najszybciej do niej podbiegłem i chwyciłem za prawa rękę. Nagle obok mnie pojawił się Thomas.
- Dobrze, że jesteś stary. - powiedziałem
Już po chwili staliśmy całą trójką a Clary podziękowała nam nieśmiało. 
- Nowicjusze! - przywołał wszystkich do siebie przywódca Nieustraszonych. - waszym kolejnym zadaniem jest kolejny skok. Będziecie musieli skoczyć do tej dziury.
- Rozumiem, że jeżeli nie skoczymy, zostajemy bezfrakcyjnymi. - powiedział ktoś, a ja od razu poznałem, że to ta sama osoba co w pociągu.
- Oczywiście. Kto pierwszy?? - nikt się nie odzywał, a krepującą ciszę przerwał Thomas, który zgłosił się na ochotnika.
- Ja skocze po Thomasie a ty od razu po mnie. Okej? - zwróciłem się do dziewczyny
- Dobrze. A czy na pewno nic nam się nie stanie??
- Tego nie wiem.- zastanowiłem się chwile i powiedziałem -  Ale skąd by brali nowych Nieustraszonych??
- Masz rację. - powiedziała uśmiechnięta Clary.
Thomas już skoczył więc podszedłem do dziury i rzuciłem się w otchłań. Po chwili poczułem, że odbijam się od czegoś i wzlatuje na niewielką wysokość. Usłyszałem oklaski a potem głos kobiety.
- Witaj Nowicjuszu. Jak masz na imię? Jak chcesz możesz je zmienić, ale tylko raz i to w tej chwili.  - uśmiechnęła się do mnie łagodnie.
- Mam na imię Zake. - odpowiedziałem
Po chwili skoczyła blond włosa. Ona tak jak ja nie zmieniała imienia. Co bardzo mnie ucieszyło, ponieważ to imię niezwykle do niej pasuje. 
- Dziękuję za uratowanie mi życia. - powiedziała i pocałowała mnie delikatnie w policzek. Odchodząc do swoich pokoi uśmiechnąłem się do niej. Po godzinie zostaliśmy zwołani do wielkiej sali. Szybko odnalazłem w tłumie blond włosom i podszedłem przytulając się od tyłu. Delikatnie podskoczyła, obróciła się szybko i kiedy zauważyła, że to ja, przytuliła się do mnie. Po chwili wszedł Peter a za nim jakaś Erudytka.  
- Nowicjusze, ta oto Erudytka zostaje od dzisiaj jedną z was. Przez niefortunny wypadek wybrała nie tę frakcję co chciała. - powiedział nasz przywódca - Super, kto chce jeszcze raz skoczyć? - spytał
Bez namysłu podniosłem rękę a po chwili widziałem jak Clary robi to samo. Ucieszyłem się, że już się nie boi. Poszliśmy na dach budynku, w którym znajdowała się dziura. Jako pierwsza skoczyła była Erudytka. A potem każdy ustawiał się przy dziurze i po kolei skakaliśmy. Po skokach udaliśmy się do stołówki aby zjeść obiad. Usiadłem obok Clary a na przeciwko usiadła nowa.
- Jestem Sue. - przedstawiła się 
Thomas patrzył na nią jak na ósmy cud świata wiec lekko szturchnąłem go w żebra. Od razu spuścił wzrok na swój talerz. 
- Ja jestem Zake, a to Clary. - przedstawiłem nas, co nie spodobało się Clary.
- Zake ja i Sue się już znamy. - powiedziała pewnie, a ja tylko mruknąłem coś pod nosem.
- Więc co się takiego stało, że zmieniłaś frakcję. - zapytała nieśmiało moja towarzyszka.
- Przez przypadek poślizgnęłam się i moja krew poleciała do złej misy.
- Aha rozumiem. - odezwała się ponownie blond włosa. Po obiedzie mieliśmy czas wolny. Od jutra zaczynają się treningi. Więc chciałem jak najlepiej spędzić ostatni dzień wolności. Wyszedłem ze stołówki a za mną od razu Clary. 
- Zake, chciałabym sobie zrobić tatuaż. - uśmiechnęła się do mnie. 
Uznałem że to świetny pomysł i udaliśmy się w pewne miejsce.