środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 16 ~ Nicolett




 Siedzę na łóżku w swoim pokoju. Na kolanach trzymam szkicownik, w dłoni gumkę do ścierania, a za uchem ołówek. Kredki rozsypały się dookoła mnie, ale nie zauważam tego. Chwilowo tracę orientację, nie rozpoznaję kim jestem i gdzie jestem. Mija dobre kilka sekund, zanim przypominam sobie wszystko. Czuję pulsujący ból w głowie- kac. Sięgam za łóżko, do tajemnej skrytki. Wyciągam kilkanaście pustych butelek. Krzywię się- śmierdzę piwem. Powstrzymując mdłości wbiegam do łazienki. Ściągam tshirt i spodnie, staję pod prysznicem, pozwalając zimnej wodzie spłukać ze mnie wczorajszy trans. Oglądam się w lustrze. Kurwa, farba mi schodzi, pojawiają się czarne odrosty. Gdzie ja tu znajdę równie różowy barwnik?!
Wkurzona zgarniam włosy na drugie ramię i zamieram w niemym wrzasku. Na ramieniu widnieje czarny gołąb trzymający granat. Nie jest to jeden z moich strych tatuaży. Sprawdzam-prawdziwy tatuaż, nie henna. Jeszcze zaczerwieniony, niedawno dziarany. Tatuaże robią w nieustraszoności. CZY JA SIĘ WŁAMAŁAM? CZY KTOŚ TO ZAUWAŻYŁ? Ubieram się niestarannie i wbiegam do pokoju w poszukiwaniu śladów "zabawy" zeszłej nocy. Oprócz rysunku, który trzymałam gdy się obudziłam, nic nie znalazłam. Obrazek przedstawiał mnie, w czarnych ciuchach, postrzępionych włosach i kilkunastoma tatuażami. Nicolett nieustraszona. Piękna i groźna. Biorę kredki i rysuję po drugiej stronie kartki. Siebie, w tej samej pozie, jednak w krótkiej żółtej sukience i z uroczym kwiatkiem wpiętym w różowe loki. Nicolett serdeczna. Urocza i miła. I tak ma zostać. Wieszam rysunek na ścianie, ku przestrodze.
 Wychodzę z pokoju i idę się przejść. Spaceruję, uśmiecham się do spotkanych ludzi, powstrzymując się od biegu, na który mam straszną ochotę. Gdy przechodzę przez granicę, wreszcie czuję się wolna. Biegnę, choć w glanach to trudne. Śmieję się, gdy wiatr rozwiewa mi włosy. Zatrzymuję się w swojej "bazie", którą odkryłam, gdy po raz pierwszy wyszłam na spacer po tych okolicach. Siadam. Obserwuję okolicę- mam stąd dobry widok na swoją frakcję. Ludzie są tacy milutcy- myślę. Patrzę  na uroczą parę trzymającą się za ręce i zazdroszczę im. Wyobrażam sobie siebie w takiej chwili, z Thomasem... NIE. STOP. Thomas to przeszłość. W oczach pojawiają się łzy, gdy wspominam byłego przyjaciela... bawiliśmy się razem, ale byłam dla niego tylko przyjaciółką. No właśnie, byłam... rozdział zamknięty. Koniec. Nieświadomie dotykam gołębia na ramieniu. Chyba go polubię-myślę. Znam ten symbol, to logo mojego ulubionego zespołu. Dobrze że nie wydziarałam sobie czegoś nieprzyzwoitego, albo, co gorsza, jednego z tych "uroczych" popowych zespolików. Brr. Chybabym się zabiła.
Wychodzę z "bazy" i kieruję się z powrotem do siebie, gdy zauważam kogoś na drzewie. To Dick. Kilka skoków i już siedzę obok niego.
-Cześć Dick!- obejmuję go na powitanie, uważając aby nie spaść z gałęzi.
-Eeeee, hej, Nicoletto- odpowiada nieśmiało. Kurde, ten chłopak serio jest uroczy (xD). Układam się wygodniej koło niego.
-Wystarczy Nicol, lub Nic.- poprawiam go.- Co czytasz?- Sięgam po książkę, którą trzyma w dłoni. "Księga Cmentarna"- Ojej! Kocham tego autora, ale tego jeszcze nie czytałam. Mogę pożyczyć jak skończysz?- pytam
-Yyy, okej, dam ci znać jak przeczytam.- Uśmiecha się lekko. - Chyba już pójdę. Miłego dnia!- nadzwyczaj zwinnie zeskakuje z drzewa.
-Czekaj!-wołam.- Nie wiem jak stąd zejść! Pomożesz?
Dick podaje mi rękę, a ja zsuwam się szybko z gałęzi. Zbyt szybko. Poślizguję się, i upadam, ciągnąc za sobą chłopaka. Leżymy na trawie, a ja dostaję niepohamowanego ataku śmiechu. Tarzam się po trawie i chichoczę jak idiotka. Zahaczam rękawem o kamień, koszulka rwie się. Poważnieję, i podciągam ją szybko na ramię, aby ukryć gołębia, jednak nie uchodzi to uwadze leżącego obok kolegi.
-To nowy tatuaż. Jak dołączyłaś do naszej frakcji pomagałem w spisywaniu twoich danych, a tego nie pamiętam. Przymknęli oko na stare tatuaże, z powodu twojego pochodzenia, ale po nowy musiałabyś udać się do nieustraszoności, a to jest zabronione.
Zauważa przerażenie w moich oczach. Kładzie rękę na tatuażu.
-Nikomu nie powiem, obiecuję. Pokaż to rozdarcie.- Ściąga z nadgarstka bandamę i obwiązuję nią moje ramię, a drugą, z kostki, przyczepia na moją kostkę, nad cholewą glana. Dobrze to wygląda, nikt nie będzie się czepiał. Bandama to przecież tylko ozdoba, a dziwniejsze rzeczy nosiłam już na sobie: krawaty, muszki, fezy, okulary 3D...
-Dzięki- przytulam chłopaka.
Dick odprowadza mnie pod same drzwi. Chciałam oddać mu bandamy, ale pozwolił mi je zatrzymać. W zamian dałam mu jedną z moich pieszczochów (skórzane bransoletki z ćwiekami, przyp. aut.), którą od razu zapiął na ręce. Pożegnaliśmy się, i wróciłam do pokoju.
Może nie będzie tak źle, pomyślałam. Zaczynam nowe, lepsze życie.

________________________________________________________________________________


                                                 Następny rozdział = 3 kom.

-Ryś ^-^ 


6 komentarzy:

  1. Faaajnie. Zwłaszcza początek. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że się podoba ;3
    ~Ryś

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa treść i fajny sposób pytania. Choć jedno zwraca dość dużą uwagę. Glany w Serdeczności? To chyba by nie przeszło no, ale cóż szanuję to skoro tak napisałaś. I pozwolisz, że dam ci radę :3 Jeśli chcesz zrobić coś takiego : " dsfsfs" - pomyślała to najlepiej zrób to jakbyś pisała dialog :* Tak, więc zostaję twoim stałym obserwatorem :)
    Pozdrawiam, Bex :3

    Zapraszam do sb :3 http://bravemanneversurrendereric.blogspot.com/#_=_

    OdpowiedzUsuń