niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 1 ~Susanne

Budzę sie stosunkowo późno. W rękach miętolę papierek od tego chłopca... Oddycham miarowo patrząc w sufit pokoju. W głowie mi pulsuje od nadmiaru informacji. Wczoraj przez cały dzień Dick, Lena oraz mama próbowali wyciągnąć ze mnie wynik testu, ale ja nie miałam zamiaru ustąpić. Gdyby to była jedna frakcja może bym im powiedziała, ale nie mogę. Nie mogę ryzykować, kiedyś włamałam się niechcący do systemu Erudytów i był tam plik o nazwie "odławianie Niezgodnych". Od zawsze byłam dobra w informatyce.
Słyszę skrzypienie drzwi oraz stukot butów o drewnianą podłogę.
- Młoda wstawaj - to delikatny głos siostry - wstajesz po dobroci? - Pyta, a ja kręcę głową
Nagle uderza w moją twarz poduszka, a potem już leżę na podłodze zepchnięta przez Lenę.
- Już wstaje - mówię i podnoszę się z podłogi
Widzę ubrania ułożone w stosik na krześle. Są dla mnie, mama mi wczoraj zapowiedziała, że mi przygotuje jakieś ładne ubrania na Ceremonię Wyboru.
- Chłopaki idą? - pytam, chłopcy to bliźniacy, moje rodzeństwo
- Nie. Idę ja, mama i tata - odpowiada Lena
Wychodzę z pokoju. Gdy jestem w łazience wchodzę pod zimny prysznic i myję długie rude włosy. Gdy jestem już czysta zakładam żółtą koszule i czerwone spodnie. Susze włosy i wkładam na nie wianek który przekrzywiam do tyłu. Ma różowe kwiatki splecione gałązkami wiśni. Na bose stopy wsuwam czerwone baleriny. Jestem gotowa. Patrzę na swoje odbicie w gładkiej tafli lustra. Moje rude włosy są lekko pofalowane i opadają na ramiona oraz plecy. Kilka krótszych kosmków spadło mi na piegowatą twarz, w jasno zielonych oczach można widzieć trawę lekko kołyszącą się na wietrze. To wszystko mnie tak upodabnia do Serdecznych... na szyi mam jeszcze srebrny naszyjnik z drzewem który jest od lat w naszej rodzinie, przekazywany z pokolenia na pokolenie. Przeczesuje palcami włosy i wychodzę z pomieszczenia. Niosę do pokoju piżamę i ścielę łóżko. Już czas. Idę do drzwi pokoju, dotykam ostatni raz ścian i wychodzę. Idę przez korytarz potem ruszam na stołówkę z które biorę tylko jabłko bo i tak już jestem spóźniona. Gdy widzę grupę Serdecznych w miejscu gdzie powinny stać ciężarówki. Przeciskam się przez tłum do blondwłosego.
- Co się dzieje? - pytam cicho
Chłopak odskakuje ale gdy mnie zauważa oddycha z ulgą.
- Nie mamy pojęcia - mówi
Rozglądam się, a moje zielone oczy filtrują każdy centymetr otaczającego mnie świata. Nagle dostrzegam trójkę ludzi ubranych na czarno idących od strony płotu. Zaczynam przeciskać się przez tłum w ich stronę. Gdy jestem już niedaleko upadam podcięta przez jakiegoś Serdecznego. Otrzepuje spodnie i staję naprzeciwko młodego mężczyzny o niebieskich włosach związanych w koński ogon. Zza kołnierza koszuli widzę jego tatuaże, w lewym uchu ma masę kolczyków.
- Gdzie są ciężarówki? - pytam prosto z mostu
- Nie przyjadą - mówi do mnie, a potem podnosi głos tak by wszyscy Serdeczni go usłyszeli - Niestety ale ciężarówki nie mogą przyjechać bo droga jest zamknięta - słyszę niezadowolone pomruki - macie 2 opcje. Pierwsza wycieczka na piechotę. Druga przejazd pociągiem. - patrzę na Dicka - osoby które jadą pociągiem proszę się dać za Katrine - wskazuje na kobietę o krótko przyciętych włosach
Wyrywam obrazu za nią, ale czuje czyś uścisk na ramieniu. To mama. Mówi mi, że to zbyt niebezpieczne, ale wtedy brat Dicka, Jerry deklaruje się, że mnie przypilnuje. Za Nieustraszoną rusza kilku 16 latkó w tym ja, oraz kilku starszych.
Gdy docieramy do stacji Katrine zabiera głos
- Pociąg się nie zatrzyma. Bedzie trzeba wskoczyć. Dla nas jest przedział 1, 2 oraz 3.
Kilku z nas jest niepocieszonych, ale we mnie buzuje ekscytacja. Zawsze chciałam wskoczyć do pociągu jak Nieustraszeni. Słychać gwizd pociągu i po chwili metalowa machina już gna obok mnie wszyscy zaczynamy biec. Jestem ostatnia. Nagle stacja zaczyna się kończyć, a pociąg przyśpiesza. Zeskakuje na trawę i zaczynam biec szybciej. Wybijam się z obu ng i łapię najbliższej poręczy. Z mojego gardła gdy wiszę tak jeszcze poza wagonem, wydziera się okrzyk zachwytu. Gdy wpadam do środka zaczynam się śmiać. To było niesamowite! Siadam w kącie przedziału. Na gurze widnieje napis "Przedział IV" no nieźle. Tu będą wsiadać Wilki... Po jakimś czasie widzę ręce łapiące za uchwyty, słyszę śmiechy. Do wagonu wchodzą nie tfu raczej wskakują Nieustraszeni. Wszystkie oczy patrzą na mnie. Ale po chwili tracą zainteresowanie młodą rozbawioną Serdeczną.
- Co tu robisz Milusiniska? - Pyta jakiś arogancki głos - to nasze mi...
- Przepraszam bardzo, ale ono nie jest podpisane - wcinam się w słowo młodego Nieustraszonego - ale jeśli księciu korona z głowy spadnie to ja już usuwam się z drogi - mówię arogancko.
Wyraźnie go zgasiłam bo gdy odchodzę i staje w drzwiach wagonu on siedzi cicho , a jego przyjaciele rozmawiają. Rude włosy rozwiewa mi wiatr. Widzę, ze Wilki wyskakują z wagonów. Serdeczni tez to robią, ale zazwyczaj upadają na twarz. Biorę rozbieg i skacze. Czuję się wspaniale. Upadam na nogi ale po chwili się przewracam. Odnajduje rodzinę i idziemy do windy w budynku. Wchodzimy do wielkiej sali, ojciec się z nami żegna i idzie w stronę podium. W tym roku to nasza frakcja organizuje Ceremonię Wyboru. Przytulam matkę i idę stając z resztą moich rówieśników. Po mojej lewej staje Dick, a po prawej Melia. Przyjaciel łapie mnie za rękę, ja łapię dłoni Meli. Biorę wdech i prostuje się. Patrzę na mojego ojca, Sonate oraz Josha, trzech przedstawicieli serdeczności. Sonata wychodzi na środek.
- Dziś ci oto młodzi ludzie staną się pełnoprawnymi członkami społeczeństwa - zaczyna spokojnie i wyniośle, teraz zwraca się do nas - Alfabetycznie zostaną wyczytane wasze nazwiska. Gdy usłyszycie swoje wyjdziecie na środek.
Mój ojciec zaczyna wyczytywać listę. Jakiś Prawy idzie do Nieustraszoności, Nieustraszona o różowych włosach do Serdeczności... to ta która była z tym chłopakiem, którego zgasiłam w pociągu. Potem jest jeszcze kilka osób.
- Dick Azer - głos mojego ojca wydaje się potężny.
Dick ściska moją dłoń, a potem ją puszcza. Idzie powoli w stronę mis. Podnosi srebrne ostrze i przykłada do nadgarstka. Lena ma nadal po tym blizne bo zrobiła cięcie za mocno. Kropla jego krwi miesza się z ziemią Serdecznych. Słyszę okrzyki radości i oklaski naszej frakcji. Potem przelatuje cały Alfabet...
- Susanne Fox - w tych słowach słyszę dumę, to ja córka Charlie'go Fox.
Idę w stronę mis. Ojciec patrzy na mnie błękitnymi oczami. Podnoszę nóż. Obrzucam wzrokiem wszystkie frakcje, nacinam skórę na dłoni i wysuwam ją nad węgle Nieustraszoności. Gdy przesuwam prawą nogę w lewo nagle tracę tarcie na podłodze i przewracam się. Moja dłoń wędruje nad misę Erudycji, a kropla moje krwi przez głupi przypadek łączy się z gładką taflą wody. Słyszę oklaski Erudytów. Wiem, że każdy 16 latek jak i mój ociec zauważył to iż chciałam iść do Nieustraszoności. Idę w stronę na niebiesko ubranych ludzi. Patrzę na Wilki, na mojej twarzy maluje się smutek. Ludzie ubrani na czarno wyraźnie też są niezadowoleni z tego przypadku. Przełam łzy i siadam pomiędzy Erudytami... Mam pomysł, ale jeśli nie wypali muszę zdać nowicjat wśród Erudytów....

9 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdzial ale szkoda ze nie poszla do nieustraszonych :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze wiele może się zmienić :)
      ~ Liszka

      Usuń
  2. Kiedy nowe rozdzialy ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej no ostro xD Przez głupie potknięcie poszła nie tam gdzie chciała ale ciekawe co dalej wymyślicie :D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podobało :) Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Górze*, oprócz tego fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Stylistyka leży, ortografia także. Sporo powtórzeń i kilka błędów innego rodzaju. Natomiast fabuła zapowiada się dość ciekawie. ~ Olynte

    OdpowiedzUsuń