Budzi mnie przeraźliwe wycie syreny. Szybko wstaje z łóżka i patrze czy moja rodzina nadal śpi. Nagle syrena cichnie, a ja uświadamiam sobie, że to był tylko sen. Kładę się z powrotem do łóżka, muszę przemyśleć swój wybór. Czy aby dobrze zrobię?....czy nie da się inaczej?....czy nie zostać bezfrakcyjnym??
-Nie, to głupi pomysł! - Mówię sam do siebie i szybko wypędzam tę myśl z głowy.
Dlaczego nie da się inaczej? Czemu nie może być tak jak wcześniej, z opowiadań starszych ludzi, wynika, że świat nie był podzielony na frakcje. Czy nie było by tak lepiej? Postanawiam popatrzeć na zegarek . Jest już ósma trzydzieści, pora wstawać. Muszę się pospieszyć bo o 9 przed wyjściem będzie czekać na mnie Nicolet. Wchodząc do łazienki zauważyłem, że moja młodsza siostra już wstała. Victoria ma dopiero 12 lat, więc do testu oraz ceremonii zostało jej jeszcze sporo czasu. Przebrałem się w czarny kombinezon. Choć nie wiem czy będzie mi on potrzebny później, jeżeli mam wybrać inna frakcję to i tak go stracę. Ale ja nie wiem co wybrać. Najwidoczniej na ceremonii będę improwizował. Nagle przypomina mi się ceremonia mojej mamy. Widzę ją tak dokładnie w mojej wyobraźni jakbym tam naprawdę był.
Moja mama, tak jak ja nie była zdecydowana gdzie pójdzie, chociaż wynik wyraźnie mówił, że powinna zostać w Altruizmie. Do ostatniej chwili ona też tak uważała. Postąpiła jednak inaczej i wybrała Nieustraszonych. Podobno kierowała się głosem Serca a nie rozumu. Mi też kazała pójść za Sercem, bo podobno ono wie najlepiej. Co do tego nie jestem pewien, ale dzisiaj na pewno będę szczęśliwy.
-Pospiesz się!! Jest już 8:40, my też chcemy się przygotować! - wrzeszczał moja siostra stojąc pod drzwiami od łazienki.
-Dobrze, już wychodzę. - odpowiedziałem jej prędko zbierając swoje rzeczy porozrzucane po pomieszczeniu.
Stałem już obok torów. Usłyszałem nadjeżdżający pojazd więc zacząłem biec obok nich z niesamowitą prędkością. Wskoczyłem do pociągu, a za mną wskoczył Thomas wraz z Nicolet. Kiedy szliśmy na początek przedziału, zauważyłem, że siedzi tam jedna z Serdecznych. Mój kolega nie miał za grosz honoru ani ambicji i musiał posprzeczać się z Milusińską. Po 20 minutach, ktoś pociągnął mnie za ramie więc szybko wstałem i zobaczyłem, że jesteśmy już na miejscu. Wyskoczyłem z pociągu. Wchodząc do budynku zauważyłem, że już wszystkie frakcje oprócz naszej siedzą na swoich miejscach. Ze swojego miejsca, które było na samej górze zauważyłem tę samą Serdeczną która siedziała w naszym przedziale. Wchodzi właśnie na scenę, przecina nadgarstek, podstawia go pod naszą misę ale potyka się i krew spływa do misy z wodą. Patrząc na Nieustraszonych podąża do ludzi ubranych na niebiesko. Chyba nie jest zadowolona z tego co się przed chwilą stało. Dlatego ja nie mogę popełnić podobnego błędu. Nie zwracając uwagi na świat otaczający mnie, nadal rozmyślam nad konsekwencjami wyboru jednej z frakcji. Nagle ktoś lekko szturcha mnie w ramię i daje do zrozumienia, że teraz moja kolej. Nie patrząc na rodzinę schodzę po schodach na sam dół. Wchodząc na scenę już wiem co wybiorę. Po dłuższym zastanowieniu nacinam rękę i podstawiam ją pod szkło ale szybko zmieniam zdanie i moja krew upada na węgiel. Słyszę jak Wilki się cieszą i ja w duchu też się ciesze. Myślę, że to był dobry wybór, ale wszystko okaże się w późniejszych etapach.
Dobrze ze wybral nieustraszonosc ;)
OdpowiedzUsuń