Idę za ludźmi w niebieskich strojach. Gdyby popatrzeć z góry można by stwierdzić iż jest to fala która przemieszcza się po mieście. Słyszę nagle krzyki, a obok nas zaraz potem jak huragan przebiegają Nieustraszeni. Łzy zaczynają zbierać mi się w oczach, więc szybko je wycieram żółtym rękawem koszuli. Mogłam być jedną z nich... mogłam, ale nie jestem. Idziemy dalej, a a patrzę jak Wilki wskakują do pociągu. Moje oczy śledzą srebrną machinę do czasu, aż nie zniknie za horyzontem. Gdy jesteśmy już przy wielkim szklanym budynku czuję czyjąś dłoni na ramieniu. Odskakuje i odwracam się. Trzymam nadgarstek Edith, tej kobiety, która przeprowadzała mój test.
- Lauren - mówi Edith, a czarnowłosa Erudytka odwraca się - porwę na chwilę Susanne dobrze?
Jej ton głosu jest tak przekonujący, że Lauren od razu się zgadza. Idziemy przez jeden z budynków mieszkalnych. Podłogi są granatowe, a ściany białe. Co jakiś czas widać drzwi z numerkami. Jest tu ponuro i to bardzo, mój strój gryzie się ze wszystkim dookoła. Edith wkłada klucz w zamek białych drzwi z numerem 254. Wchodzimy do środka. Erudytka zamyka za sobą drzwi na klucz i odwraca się do mnie. Filtruje mnie swoimi przenikliwymi brązowymi oczami zza szkieł okularów.
- Jak mogłaś wybrać Erudycje?! - naskakuje na mnie - To najbardziej niebezpieczna frakcja dla Niezgodnych! Rozum postradałaś?!
- To było niechcący! - odparowuje - chciałam być Nieustraszoną.
Kobieta zamyśla się. Patrzy po pokoju wyraźnie skupiona.
- Przebierz się - mówi wskazując głową na szafę - wybierz coś sobie.
Podchodzę do brązowe szafy gdy Edith jak burza biega po mieszkaniu. Podchodzę do szafy i otwieram brązowe drzwiczki. Zalewa mnie fala niebieskich ubrań. Są chyba w każdym odcieniu tego koloru! Wybieram błękitną luźną koszulę bez rękawów i granatowy żakiet. Z jednej sterty spodni wyciągam białe rurki. Przebieram się szybko, Edith rzuca mi skórzaną torbę. Otwieram ją, a w środku są granatowe szpilki z obcasem mniej więcej 10 centymetrowym. Zakładam je na bose stropy. Erudytka robi mi makijaż w ich stylu. Splata włosy w schludny rudy warkocz, krótsze kosmyki spina mi srebrną spinką.Na nos wkłada mi duże sztuczne okulary z czarnymi oprawkami. Gdy ona coś jeszcze robi ja staję przed dużym lustrem. W gładkiej tafli lustra widzę dziewczynę. To nie jestem ja. Dziewczyna którą widzę ma rude włosy związane po Erudycku. Mocny makijaż nadaje jej zielonym oczom charakteru. Obracam się. Nigdy nie chodzę w rurkach i szpilkach i w ogóle w takich ciuchach. Okazuje się, że to wszystko czyni mnie poważniejszą, ale i atrakcyjniejszą... Nie wiem czy się z tego cieszyć czy wręcz przeciwnie. Wkładam do skórzanej torby wianek, dotykam srebrnego naszyjnika, tego małego drzewka... Odsuwam rękę. Nie, nie zdejmę tego wisiorka. Edith mówi żebym poszła za nią, więc i tak robię. Przerzucam długi pasek skórzanej torby przez ramię i wychodzę z mieszkania. Idziemy przez labirynt korytarzy, Edith nie zwraca nawet uwagi na przechodzących Erudytów. Na szpilkach jest mi trochę trudno dotrzymać jej kroku ale się nie poddaje. Wchodzimy do ogromnej biblioteki. Nigdy w życiu nie widziałam tylu książek w jednym miejscu. Półki są tak wysokie, że aż musieli dobudować drewniane platformy by dosięgać do książek. To jest niesamowite! Kocham czytać. Z rozmyślań wyrywa mnie głos Erudytki.
- Susanne spotkajmy się tu za 20 minut okay? - to było pytanie retoryczne, Edith po chwili już znika mi z oczu.
Szperam w książkach, gdy przeglądam jakąś z zadaniami matematycznymi bóg wie na jakim wysokim poziomie kątem oka dostrzegam książkę na której grzbiecie dostrzegam napis "Serum". Odkładam książkę i idę w tamtej kierunku. Na szczęście jestem na szpilkach więc akurat dosięgam do tej oto półki. Zdejmuje książkę i zaczynam ją przeglądać... jest bardzo ciekawa. Szukam więcej książek tego typu, ale żadnych nie znajduje. Podchodzę do jakiejś kobiety.
- Przepraszam gdzie mogę znaleźć książki tego typu? - pytam spokojnie tonem typowym dla Erudytki
- Pójdziesz prosto i w lewo i na pewno trafisz - uśmiecha się do mnie życzliwie i już wiem skąd ją znam
- Karina Wilow - mówię - młodsza siostra Sonaty Wilow.
- Tak właśnie - uśmiecha się do mnie - a teraz zmykaj.
Odchodzę. Widzę półki o których mówiłam mi Karina. Wkładam do torby kilka książek. Zawzięta próbuje zdjąć grubą książkę. Gdy mi się udaje, otrzepuje brązową okładkę z kurzu. Widać na niej wytarty napis "HISTORIA SERUM SYMULACJI ORAZ FRAKCJI". Prawię biegnę na miejsce spotkania.Widzę Edith której nerwowo podryguje noga, w rękach trzyma jakieś papiery. Gdy podchodzę, ona od razu rusza przez labirynt. Idę za nią. Po 20 minutach dochodzimy do ogromnych drzwi. Widzę na nich złotą tabliczkę z wygrawerowanym napisem "Lider Erudytów". U serdecznych także jest taki pokój. Wchodzimy do środka. Za biurkiem siedzi kobieta o długich brązowych włosach.
- Zoe to jest Susanne.. ona... ona chciała zmienić frakcję - na te słowa przywódczyni Erudytów podnosi głowę i mierzy mnie wzrokiem
- A dlaczego mogę wiedzieć?
- Bo stał się nieszczęśliwy wypadek i panienka Fox wybrała złą frakcję
- Edith najpierw porozmawiam z dziewczyną. Mogła byś zostawić nas same? - to nie byłą prośba.
Edith wychodzi z pomieszczenia. Stoję cały czas w tym samym miejscu. Zoe siada na roku biurka i splata palce.
- Mam dla ciebie propozycję - zaczyna - kilka razy zdążyła się taka sytuacja jak u ciebie... pozwolę ci zmienić frakcję ale..- "ale" to bardzo złe słowo - musisz coś dla mnie zrobić.
- Słucham? - mówię lekko arogancko.
- Nieustraszeni coś knują. Niestety odwrócili się od Erudytów, więc wiemy co się tam dzieje tylko kamerą. Zmienił się także nowicjat - bierze oddech i mówi dalej - Potrzebny mi jest szpieg. - co? Szpiegus? - I to jest moja oferta. Zostaniesz moim szpiegiem w zamian za to, że zostaniesz Nieustraszoną.
Patrzę na Zoe. Nie mam teraz odwrotu. Muszę zostać Wilkiem... ale właściwie czemu tak bardzo tego pragnę?
- Dobrze, ale jak mam się z panią kontaktować?
Kobieta wyjmuje szklane urządzenie z torby i dotyka go palcem. Na ekranie pokazują się obrazy.
- To jest tablet... będziesz mi wysyłać raporty, a od czasu do czasu zostaniesz tu zaproszona.
- Dobrze... kiedy jadę?
- Natychmiast. - gdy dotykam klamki Erudytka się jeszcze odzywa - Wiem, że jesteś Niezgodna. Dlatego to ty dostaniesz tę misję.
Wychodzę, wiem co chciała dopowiedzieć, a jeśli tego nie zrobisz zostaniesz stracona. Idę za Edith do samochodu. Siedzi w nim dorosły Nieustraszony. Jedziemy, patrzę przez okno na mające nas krajobrazy. Ocieram łzę, która spływa mi po policzku ze szczęścia. Dojeżdżamy.
Na śliskiej podłodze kwatery Nieustraszonych trudno się chodzi w szpilkach, ale nie mam zamiaru chodzić boso. Wchodzimy do pokoju przeznaczonego dla liderów. Edith zaczyna rozmawiać z jednym z nich. Ja staję przy lustrze i poprawiam wszystkie niedociągnięcia w moim stroju... po co ja się tak stroje? Chyba nie dla tego księcia... nie to by było nienormalne, ja go nie znam!
- Susanne podejdź tu - mówi lider - musisz skoczyć z dachu by zostać nowicjuszką. Oraz przelać krew na te węgle - podsuwa do mnie misę.
Podnoszę nóż i nacinam skórę. "Teraz nie ma odwrotu" myślę. Kropla mojej krwi syczy na węglach. Jestem Nieustraszoną.
Idziemy do sali gdzie opiekun nowicjuszy wyjaśnia nowe zasady nowicjatu. Edith zatrzymuje mnie chwilę przed wejściem.
- Bądź dzielna - uśmiecha się - odwiedzaj mnie kiedy chcesz.
Wchodzimy do środka. Wszystkie oczy patrzą na nas. Edith znów gada z Nieustraszonym.
- A kiedy skoczy? - pyta wilk
Czuje na sobie czyjś wzrok. Błądzę oczyma po nowicjuszach. Widzę chłopaka o niebieskich włosach zza kołnierza kurtki widzę kawałek tatuażu. Stoi do mnie tyłem. Przesuwam wzrok w prawo... i wtedy spotykam jego oczy. Księciunio we własne osobie patrzy się na mnie z niedowierzaniem. Patrząc mu w oczy mówię.
- Mogę skoczyć jeszcze dziś - na mojej twarzy pojawia się złośliwy uśmieszek.
Ani ja, ani księciunio nie spuszczamy wzroku. To może być początek czegoś pięknego lub wręcz przeciwnie... strasznego...
Wesołego Nowego Roku!!!!
~Lisia
- Lauren - mówi Edith, a czarnowłosa Erudytka odwraca się - porwę na chwilę Susanne dobrze?
Jej ton głosu jest tak przekonujący, że Lauren od razu się zgadza. Idziemy przez jeden z budynków mieszkalnych. Podłogi są granatowe, a ściany białe. Co jakiś czas widać drzwi z numerkami. Jest tu ponuro i to bardzo, mój strój gryzie się ze wszystkim dookoła. Edith wkłada klucz w zamek białych drzwi z numerem 254. Wchodzimy do środka. Erudytka zamyka za sobą drzwi na klucz i odwraca się do mnie. Filtruje mnie swoimi przenikliwymi brązowymi oczami zza szkieł okularów.
- Jak mogłaś wybrać Erudycje?! - naskakuje na mnie - To najbardziej niebezpieczna frakcja dla Niezgodnych! Rozum postradałaś?!
- To było niechcący! - odparowuje - chciałam być Nieustraszoną.
Kobieta zamyśla się. Patrzy po pokoju wyraźnie skupiona.
- Przebierz się - mówi wskazując głową na szafę - wybierz coś sobie.
Podchodzę do brązowe szafy gdy Edith jak burza biega po mieszkaniu. Podchodzę do szafy i otwieram brązowe drzwiczki. Zalewa mnie fala niebieskich ubrań. Są chyba w każdym odcieniu tego koloru! Wybieram błękitną luźną koszulę bez rękawów i granatowy żakiet. Z jednej sterty spodni wyciągam białe rurki. Przebieram się szybko, Edith rzuca mi skórzaną torbę. Otwieram ją, a w środku są granatowe szpilki z obcasem mniej więcej 10 centymetrowym. Zakładam je na bose stropy. Erudytka robi mi makijaż w ich stylu. Splata włosy w schludny rudy warkocz, krótsze kosmyki spina mi srebrną spinką.Na nos wkłada mi duże sztuczne okulary z czarnymi oprawkami. Gdy ona coś jeszcze robi ja staję przed dużym lustrem. W gładkiej tafli lustra widzę dziewczynę. To nie jestem ja. Dziewczyna którą widzę ma rude włosy związane po Erudycku. Mocny makijaż nadaje jej zielonym oczom charakteru. Obracam się. Nigdy nie chodzę w rurkach i szpilkach i w ogóle w takich ciuchach. Okazuje się, że to wszystko czyni mnie poważniejszą, ale i atrakcyjniejszą... Nie wiem czy się z tego cieszyć czy wręcz przeciwnie. Wkładam do skórzanej torby wianek, dotykam srebrnego naszyjnika, tego małego drzewka... Odsuwam rękę. Nie, nie zdejmę tego wisiorka. Edith mówi żebym poszła za nią, więc i tak robię. Przerzucam długi pasek skórzanej torby przez ramię i wychodzę z mieszkania. Idziemy przez labirynt korytarzy, Edith nie zwraca nawet uwagi na przechodzących Erudytów. Na szpilkach jest mi trochę trudno dotrzymać jej kroku ale się nie poddaje. Wchodzimy do ogromnej biblioteki. Nigdy w życiu nie widziałam tylu książek w jednym miejscu. Półki są tak wysokie, że aż musieli dobudować drewniane platformy by dosięgać do książek. To jest niesamowite! Kocham czytać. Z rozmyślań wyrywa mnie głos Erudytki.
- Susanne spotkajmy się tu za 20 minut okay? - to było pytanie retoryczne, Edith po chwili już znika mi z oczu.
Szperam w książkach, gdy przeglądam jakąś z zadaniami matematycznymi bóg wie na jakim wysokim poziomie kątem oka dostrzegam książkę na której grzbiecie dostrzegam napis "Serum". Odkładam książkę i idę w tamtej kierunku. Na szczęście jestem na szpilkach więc akurat dosięgam do tej oto półki. Zdejmuje książkę i zaczynam ją przeglądać... jest bardzo ciekawa. Szukam więcej książek tego typu, ale żadnych nie znajduje. Podchodzę do jakiejś kobiety.
- Przepraszam gdzie mogę znaleźć książki tego typu? - pytam spokojnie tonem typowym dla Erudytki
- Pójdziesz prosto i w lewo i na pewno trafisz - uśmiecha się do mnie życzliwie i już wiem skąd ją znam
- Karina Wilow - mówię - młodsza siostra Sonaty Wilow.
- Tak właśnie - uśmiecha się do mnie - a teraz zmykaj.
Odchodzę. Widzę półki o których mówiłam mi Karina. Wkładam do torby kilka książek. Zawzięta próbuje zdjąć grubą książkę. Gdy mi się udaje, otrzepuje brązową okładkę z kurzu. Widać na niej wytarty napis "HISTORIA SERUM SYMULACJI ORAZ FRAKCJI". Prawię biegnę na miejsce spotkania.Widzę Edith której nerwowo podryguje noga, w rękach trzyma jakieś papiery. Gdy podchodzę, ona od razu rusza przez labirynt. Idę za nią. Po 20 minutach dochodzimy do ogromnych drzwi. Widzę na nich złotą tabliczkę z wygrawerowanym napisem "Lider Erudytów". U serdecznych także jest taki pokój. Wchodzimy do środka. Za biurkiem siedzi kobieta o długich brązowych włosach.
- Zoe to jest Susanne.. ona... ona chciała zmienić frakcję - na te słowa przywódczyni Erudytów podnosi głowę i mierzy mnie wzrokiem
- A dlaczego mogę wiedzieć?
- Bo stał się nieszczęśliwy wypadek i panienka Fox wybrała złą frakcję
- Edith najpierw porozmawiam z dziewczyną. Mogła byś zostawić nas same? - to nie byłą prośba.
Edith wychodzi z pomieszczenia. Stoję cały czas w tym samym miejscu. Zoe siada na roku biurka i splata palce.
- Mam dla ciebie propozycję - zaczyna - kilka razy zdążyła się taka sytuacja jak u ciebie... pozwolę ci zmienić frakcję ale..- "ale" to bardzo złe słowo - musisz coś dla mnie zrobić.
- Słucham? - mówię lekko arogancko.
- Nieustraszeni coś knują. Niestety odwrócili się od Erudytów, więc wiemy co się tam dzieje tylko kamerą. Zmienił się także nowicjat - bierze oddech i mówi dalej - Potrzebny mi jest szpieg. - co? Szpiegus? - I to jest moja oferta. Zostaniesz moim szpiegiem w zamian za to, że zostaniesz Nieustraszoną.
Patrzę na Zoe. Nie mam teraz odwrotu. Muszę zostać Wilkiem... ale właściwie czemu tak bardzo tego pragnę?
- Dobrze, ale jak mam się z panią kontaktować?
Kobieta wyjmuje szklane urządzenie z torby i dotyka go palcem. Na ekranie pokazują się obrazy.
- To jest tablet... będziesz mi wysyłać raporty, a od czasu do czasu zostaniesz tu zaproszona.
- Dobrze... kiedy jadę?
- Natychmiast. - gdy dotykam klamki Erudytka się jeszcze odzywa - Wiem, że jesteś Niezgodna. Dlatego to ty dostaniesz tę misję.
Wychodzę, wiem co chciała dopowiedzieć, a jeśli tego nie zrobisz zostaniesz stracona. Idę za Edith do samochodu. Siedzi w nim dorosły Nieustraszony. Jedziemy, patrzę przez okno na mające nas krajobrazy. Ocieram łzę, która spływa mi po policzku ze szczęścia. Dojeżdżamy.
Na śliskiej podłodze kwatery Nieustraszonych trudno się chodzi w szpilkach, ale nie mam zamiaru chodzić boso. Wchodzimy do pokoju przeznaczonego dla liderów. Edith zaczyna rozmawiać z jednym z nich. Ja staję przy lustrze i poprawiam wszystkie niedociągnięcia w moim stroju... po co ja się tak stroje? Chyba nie dla tego księcia... nie to by było nienormalne, ja go nie znam!
- Susanne podejdź tu - mówi lider - musisz skoczyć z dachu by zostać nowicjuszką. Oraz przelać krew na te węgle - podsuwa do mnie misę.
Podnoszę nóż i nacinam skórę. "Teraz nie ma odwrotu" myślę. Kropla mojej krwi syczy na węglach. Jestem Nieustraszoną.
Idziemy do sali gdzie opiekun nowicjuszy wyjaśnia nowe zasady nowicjatu. Edith zatrzymuje mnie chwilę przed wejściem.
- Bądź dzielna - uśmiecha się - odwiedzaj mnie kiedy chcesz.
Wchodzimy do środka. Wszystkie oczy patrzą na nas. Edith znów gada z Nieustraszonym.
- A kiedy skoczy? - pyta wilk
Czuje na sobie czyjś wzrok. Błądzę oczyma po nowicjuszach. Widzę chłopaka o niebieskich włosach zza kołnierza kurtki widzę kawałek tatuażu. Stoi do mnie tyłem. Przesuwam wzrok w prawo... i wtedy spotykam jego oczy. Księciunio we własne osobie patrzy się na mnie z niedowierzaniem. Patrząc mu w oczy mówię.
- Mogę skoczyć jeszcze dziś - na mojej twarzy pojawia się złośliwy uśmieszek.
Ani ja, ani księciunio nie spuszczamy wzroku. To może być początek czegoś pięknego lub wręcz przeciwnie... strasznego...
Wesołego Nowego Roku!!!!
~Lisia
Bardzo mi sie podoba ;) i oczywiscie Szczesliwego Nowego Roku
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada tylko... masa błędów ortograficznych. Chętnie mogę pomóc się ich pozbyć i zostać Waszą korektorką. Co Wy na to?
OdpowiedzUsuńKiedy nowe rozdzialy ?
OdpowiedzUsuńŚlicznie. Tego się nie spodziewalam
OdpowiedzUsuń